O tej sztuce najgłośniej było... zanim ją wystawiono. Wszystko dlatego, że czytelnym pierwowzorem tytułowego bohatera moralitetu "Obywatel M.- historyja", napisanego przez Macieja Kowalewskiego (znany m.in. z serialu "Lokatorzy"), był Leszek Miller. Mimo wielkiego rozgłosu jaki w 2002 roku towarzyszył sztuce opartej o fragmenty życiorysu byłego szefa rządu on sam nigdy nie widział spektaklu. Przynajmniej na żywo. - Sześć lat temu dwukrotnie zapraszaliśmy pana Leszka Millera do obejrzenia sztuki. W jego imieniu premierę obejrzał jednak specjalny wysłannik, jakim był ówczesny minister obrony Jerzy Szmajdziński. Ponowiliśmy zaproszenie, gdy występowaliśmy w Warszawie, także bez skutku. Wysłaliśmy jednak byłemu premierowi treść sztuki i zapis wideo ze spektaklu - wspomina znany z niekonwencjonalnych pomysłów szef legnickiej sceny i reżyser przedstawienia Jacek Głomb. Po raz trzeci Leszek Miller zaproszony został do legnickiego teatru dwa lata po premierze, w dniu, w którym kończył swoją pracę na stanowisku prezesa rady ministrów. Także wówczas nie skorzystał z okazji, by obejrzeć artystyczną wizję swojej drogi życiowej. Obywatel M., który najpierw zostanie ministrantem, potem sekretarzem PZPR, a na koniec premierem, w spektaklu ma na imię Ludwik. - Panie Boże, Matko Boska Częstochowska Przenajświętsza i Wszyscy Święci proszę, ześlijcie rozum na mojego Ludwika, żeby mądry był i wyrósł na porządnego człowieka. No i żeby coś osiągnął, ale bo ja wiem, czy z takim rozumem da radę - modli się w jednej z pierwszych scen spektaklu matka Ludwika M. Jest rok 1954, a matka Ludwika marzy, by syn, którego wychowywała bez ojca, został księdzem. Wyszło inaczej, co matka skwituje na koniec z dumą, że jej syn awansował na?"prezesa rady ministrantów". Czy Leszek Miller zechce po latach odwiedzić teatr i obejrzeć sztukę o sobie? Zaproszenie szefa legnickiej sceny jest nadal aktualne. Autor: Grzegorz Żurawiński