Dwie kobiety oraz mężczyzna, zatrudnieni na stanowiskach naczelnika działu skarbcowego, skarbnika oraz kasjera, przyznali się, że w ciągu 5 lat przywłaszczyli sobie około ośmiuset czterdziestu tysięcy złotych. W jaki sposób tak duża kwota mogła zniknąć niezauważona? Najkrócej mówiąc: za bardzo zaufano ludziom. Naczelnik działu skarbcowego i skarbnik teoretycznie mieli kontrolować się nazwzajem. W praktyce bez problemu mogli więc połączyć siły, żeby zgarniać pieniądze do własnej kieszeni. Wystarczyło tylko, przy pomocy osoby pracującej w kasie, wystawiać dokumenty fikcyjnych transakcji. W ten sposób znikały kwoty od 50 do 5000 złotych. Wszystko szło dobrze, bo w banku nigdy nie przeprowadzano kompleksowej kontroli. Jeżeli sprawdzany był skarbiec - wtedy z papierów wynikało, że brakująca gotówka jest w kasie. Kiedy z kolei kontrolerzy brali się za kasę - dokumenty wskazywały, że pieniądze spoczywają w skarbcu. Oszustwo wyszło na jaw, gdy stan kasy w jednej z filii banku, w rzeczywistości okazał się dużo mniejszy niż na papierze. Troje pracowników przyznało się do winy. Grozi im od roku do 10 lat więzienia.