Mariola Szczyrba: Kiedy słyszy pan "Wrocław", myśli pan... Krzysztof Ibisz: Ale fajnie ;-) Lubi Pan przyjeżdżać do Wrocławia? W końcu ciężko pan tu pracuje... Bardzo lubię Wrocław. To piękne miasto, pełne uroku i niezwykłej energii. Od siedmiu lat spędzam tu mnóstwo czasu, głównie ze względu na pracę. Czy ma pan tu swoje ulubione, magiczne miejsca? Mam takie miejsca, ale chciałbym, żeby one do końca pozostały magiczne i tylko moje. Natomiast miejscem magicznym dla każdego mieszkańca Wrocławia jest oczywiście Rynek. Kiedy tamtędy przechodzę, z reguły powraca mi dobry nastrój. No i prawie zawsze spotkam tam jakiegoś starego znajomego. Podobno dba pan u nas o kondycję fizyczną i muskulaturę. Gdzie pan ćwiczy mięśnie? Sport uprawiałem w różnych wrocławskich klubach. Przez te lata zwiedziłem chyba większość tutejszych siłowni. Ostatnio ćwiczę w nowo otwartym Gymnazionie. Urodził się pan w Warszawie i nadal tam mieszka. Nigdy nie kusiło pana, żeby przeprowadzić się do Wrocławia na stałe? W Warszawie mieszka cała moja rodzina, więc przeprowadzenie się na stałe zmieniłoby także ich życie. Dlatego Wrocław zostawiam tylko dla siebie. Gdzie częściej ludzie zaczepiają Pana na ulicy? Tu czy w Warszawie? Zaczepiają i w Warszawie, i we Wrocławiu. Nie ma żadnej różnicy. Jestem dobrze nastawiony do tego typu spotkań. Lubię takie chwile. I nie ma znaczenia, czy zagaduje do mnie pani w sklepie, czy pan w kiosku. Pamiętam zabawną sytuację z Galerii Dominikańskiej. Kiedyś robiłem tam zakupy i z dużą paczką papieru toaletowego wsiadłem do windy. Obok stała pewna dziewczyna. Rozpoznała mnie i widziałem, że była wyraźnie zniesmaczona. Wychodząc z windy, obróciła się w moją stronę i powiedziała: "Ładne zakupy, nie ma co!". Czy jest ktoś, kogo chciałby pan szczególnie pozdrowić w naszym mieście? Pozdrawiam wszystkich mieszkańców Wrocławia, a szczególnie gorąco Krasnala Strażnika przy Kościele Garnizonowym. Mariola Szczyrba