- Cieszę, że ogień nie zniszczył hali obok, w której jest tyle samo ptaków - mówi Józef Kindzierski, właściciel właściciel fermy. Straty wynieść mogą blisko milion złotych, ale muszę to odbudować. Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane. Ogień pojawił się pod poszyciem dachu kurnika. - Nie mam pojęcia co się stało - mówi Józef Kindzierski, właściciel fermy. Wszystkie instalacje były nowe. Nie wierzę też, że ktoś umyślnie podłożył ogień. Kurniki są ogrodzone i pilnowane. Strażacy zadziałali błyskawicznie. Uratowali halę, która jest za ścianą pogorzeliska. W akcji gaśniczej udział wzięło 12 wozów straży pożarnej. Dochodzenie, które wyjaśni przyczyny pożaru prowadzi policja - mówi starszy kapitan Robert Brzeziński, zastępca komendanta PSP w Bolesławcu. Akcja była trudna ze względu na bardzo silne zadymienie i wiatr. Kurnik przeszedł niedawno kapitalny remont. Właściciel mówi, że instalacja elektryczna była nowa, a wentylatory wyposażone w zabezpieczenia termiczne. - Zniszczone są też automatyczne paśniki i poidła - mówi Józef Kindzierski. Wszystkie padłe ptaki zostaną zebrane i zawiezione do zakładu utylizacji w Osetnicy niedaleko Legnicy. Spalony kurnik był ubezpieczony. Ilona Parejko