W sumie w rzece znalazło się sześcioro dzieci. Troje wydostało się o własnych siłach, kolejnych dwoje wyłowili strażacy. 5-latek zmarł mimo reanimacji, 15-latka już nie żyła. Według policji dzieci najprawdopodobniej chciały przejść przez rzekę w okolicach tamy. Jest to rzeka górka o bardzo zróżnicowanej głębokości. Są miejsca, gdzie można przez nią przejść nie zamaczają kolan, są miejsca gdzie jest głębsza - tłumaczył Krzysztof Gielsa, rzecznik straży pożarnej we Wrocławiu. W poszukiwaniach bierze udział około 120 osób. Najszybciej straży pożarnej udało się odnaleźć 5-latka, który jeszcze żył. Chłopiec szybko trafił do szpitala, ale mimo intensywnej reanimacji zmarł. W dwie godziny po wypadku strażacy natrafili na ciało 15-latki. Dziewczyna była zaplątana w konary i gałęzie. Z wody wydobyli ją wrocławscy płetwonurkowie.