- Kop tutaj, bardziej w prawo! Może trochę głębiej. Coś chyba widać. Zaraz... E, nie. To nie to... - słychać głos zawodu. Ze zbocza dobiega metaliczny dźwięk kilofów, łopatek, grabek, plusk wody, słowa radości, ale i niepocieszenia. Dla jednych znalezienie chryzoprazu, agatu bądź kryształu górskiego graniczy wręcz z cudem, dla innych, mających za sobą udział w niejednych takich zawodach - można powiedzieć - to chleb powszedni. - Przyjechali do nas ludzie z całej Polski. Są z Łodzi, Katowic, Pomorza, Wrocławia, również z naszych okolic. Wszyscy mają przydzielone działki, a te kryją w sobie minerały, które należy wydobyć w jak największej ilości - mówi Irena Foremnik ze Śnieżnickiego Parku Krajobrazowego. Zadanie jednak łatwym nie jest. Po pierwsze trzeba mieć siłę i zaparcie, aby przekopać skaliste podłoże, po drugie - koniecznie znać się na tym, co minerałem jest a co nie jest. Poszukiwacze w pocie czoła pracujący na wzgórzu takie podstawy wiedzy mają - przed rozpoczęciem zawodów zorganizowano dla nich ekspresowe szkolenie. Wśród dzieci najwięcej minerałów zebrały siostry Karolina i Aleksandra Sicińskie, zaś spośród dorosłych, którzy dominowali podczas mistrzostw. (bień)