Jak powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus, biegły stwierdził, że termofor był stary i zużyty, a jego ścianki były w różnych miejscach raz grubsze, raz cieńsze. - Po uzyskaniu opinii biegłego Prokuratura Rejonowa w Strzelinie zdecydowała o przebadaniu wszystkich termoforów, znajdujących się w szpitalu - dodała Klaus. Do poparzenia dziewczynki doszło w Poniedziałek Wielkanocny. Dwie godziny po narodzeniu pielęgniarka przywiozła dziecko do matki, która zauważyła, że kocyk, którym przykryte był niemowlę, jest mokry. Dzieci transportuje się w wózkach z dwoma termoforami, aby nie zmarzły. Zdaniem biegłego, jeden z nich prawdopodobnie był nieszczelny i w ten sposób doszło do poparzenia. Dziecko z poparzeniami pleców i pośladków przewiezione zostało do wrocławskiego szpitala. Blizny po oparzeniach mogą zostać na całe życie.