W ramach polskich sił w misji w Czadzie uczestniczyć ma do 400 żołnierzy i pracowników wojska; kontyngent ma osiągnąć gotowość operacyjną we wrześniu. Misja UE ma, na mocy mandatu ONZ, chronić uchodźców z sudańskiego Darfuru, uciekających z miejsc ogarniętych walkami rebeliantów i armii rządowej. O wysłaniu misji do Czadu postanowiono pod koniec stycznia. Zaangażowało się w nią 21 państw, 14 z nich zamierza wysłać wojska. Wiodącą rolę w liczącej ponad 4 tys. osób misji będzie odgrywać Francja. Kontyngenty do Czadu zadeklarowały też m.in. Szwecja, Austria, Rumunia, Belgia, Holandia i Finlandia. Koszt udziału polskiego kontyngentu w misji, która ma potrwać nie dłużej niż rok, MON szacuje na ok. 100 mln zł. Rozpoczęcie misji opóźniało się dotychczas z powodu braku środków transportu i zabezpieczenia medycznego. Na początku lutego, gdy w Ndżamenie wybuchły walki między rebeliantami a siłami rządowymi, wstrzymano wyjazd unijnych wojsk. Na uroczystość pożegnania polskich żołnierzy przybyli m.in. dyrektor generalny Ministerstwa Obrony Narodowej Jacek Olbrycht i zastępca dowódcy operacyjnego sił zbrojnych gen. dyw. pilot Sławomir Dygnatowski. Olbrycht podkreślił, że polski kontyngent ma szczególne zadania do spełnienia. - Od patrolowania terenu, poprzez ochronę konwojów z pomocą humanitarną, zapewnienie bezpieczeństwa personelowi ONZ oraz organizacjom pozarządowym, udzielanie pomocy lokalnej ludności oraz przesiedleńcom, ochrony obiektów o szczególnym znaczeniu - powiedział, Zaznaczył, że odlatująca grupa stanowi "swoistą forpocztę naszego kontyngentu". W czwartek z Wrocławia wyleciało ok. 20 żołnierzy m.in. z 1. Brzeskiej Brygady Saperów i 10. Brygady Logistycznej z Opola. Do Czadu na około 5-6 miesięcy pojedzie w sumie w ciągu kilku dni blisko 60-osobowa grupa, która zajmie się m.in. przygotowaniem terenu pod budowę bazy. - Musimy stworzyć tam całą infrastrukturę, miejsce zakwaterowania, żywienia, musimy postawić kontenery mieszkalne, zorganizować stołówkę, węzły sanitarne. Teraz to tylko piękny kawałek pola. Cała rozbudowa uzależniona jest od tego, gdzie zostanie znaleziona woda. W tej chwili znalezione jest jedno źródło - powiedział na konferencji prasowej zastępca dowódcy PKW Czad ppłk Marek Gryga. Według Grygi głównym problemem żołnierzy może być przystosowanie się do afrykańskiego klimatu, ponieważ panuje tam obecnie temperatura w cieniu wynosząca ponad 40 st. Celsjusza. Dlatego tak ważne będzie zabezpieczenie dostaw wody. Woda przeznaczona dla celów przemysłowych wydobywana będzie na miejscu, natomiast woda spożywcza w całości transportowana będzie z Europy, około 12 l na żołnierza dziennie. Natomiast Olbrycht podkreślił, że misja w Czadzie ma charakter misji humanitarnej i stabilizacyjnej. - Będziemy spełniać funkcję wspierającą, ochraniającą, będziemy działać na rzecz społeczności lokalnej, stąd też żołnierze byli szkoleni od strony kulturowej. Wszyscy byli też szczepieni, nawet wielokrotnie, bo jest to trudny kraj i nowa rzecz - zapewnił. Olbrycht dodał, że obecna sytuacja w Czadzie to "nie jest wojna, jak w Afganistanie czy Iraku, ale jest nieprzewidywalna, jest to coś nowego i dlatego tym bardziej trzeba się troszczyć o żołnierzy". Żołnierzy żegnały w czwartek także rodziny, które specjalnie na uroczystość przyjechały do Wrocławia. - To już jest moja siódma z kolei misja i już tam byłem na rekonesansie. Do 6. misji myślałem, że moją najgorszą misją była ta w Kambodży, gdzie były straszne warunki klimatyczne. Ale to co zobaczyłem teraz w Czadzie, to przekracza wszelkie możliwości. Klimat jest całkowicie inny - powiedział chorąży Krzysztof Ochmański. Żegnała go m.in. żona, która przyznała, że jej mąż "całe życie był podróżnikiem i stąd cały czas te wyjazdy.