W miejscu zagrożenia przebywało 23 górników, z których 22 udało się ewakuować. Jak poinformowała w środę Edyta Tomaszewska, rzeczniczka prasowa Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, do tąpnięcia doszło na głębokości 1100 metrów. Górnik, który zginął, miał 30 lat, był żonaty i miał jedno dziecko. Według Moniki Kowalskiej, rzeczniczki prasowej KGHM Polska Miedź S.A., mężczyzna był operatorem wozu kotwiącego. Pozostali górnicy ranni w wypadku doznali lekkich obrażeń: jeden z mężczyzn po opatrzeniu wrócił do domu, dwaj trafili do szpitala. - Obecnie w szpitalu przebywa już tylko jeden z górników. Drugi został wypuszczony do domu - dodała Kowalska. Komisja wypadkowa Wyższego Urzędu Górniczego, która zbadała na miejscu okoliczności zdarzenia zdecydowała, że do czasu usunięcia skutków wstrząsu odcinek kopalni na głębokości tysiąca metrów pozostanie zamknięty dla robót górniczych. - 250-metrowy odcinek musi zostać uprzątnięty. Trzeba m.in. spod skał wydobyć maszyny górnicze - wyjaśniła Tomaszewska.