Tradycyjnie już doskonały koncert dała wrocławska kapela Blade Loki. Energetyczne dźwięki i charyzma wokalistki Agaty Polic elektryzowały publikę. - Super koncert, dobrze że Agata wróciła do zespołu, widać że znów są w formie i jak zwykle grają oszałamiające dźwięki - emocjonował się stojący pod sceną Piotr. Niespodzianką, nagrodzoną przez publiczność gromkimi brawami, był występ mamy Agaty, która razem z córką odśpiewała jeden z utworów. Nie zabrakło oczywiście najbardziej znanego kawałka, czyli No pasaran. - Ale końcówka, to już wręcz ekstaza - dodawał Piotr. - Interpretacja Skóry Aya RL była po prostu wyśmienita. Uważam, że Agata i Blade, to najlepsza kombinacja muzyczna we Wrocławiu, a może i na świecie! Deszcz nie przeszkodził również w wyśmienitej zabawie podczas koncertu kultowego Made In Poland. - Grają mrocznie i jednocześnie z wykopem, a taki efekt nie jest łatwy do uzyskania, im się udaje i za to ich kocham - mówił Paweł, fan zespołu. Energetyczne ska z domieszką punka płynęło w strugach deszczu ze sceny podczas koncertu gwiazdy wieczoru, czyli amerykańskiego zespołu Firewater. Członkowie zespołu tak mówią o swoich początkach: "Kapela powstała w Brooklyńskiej piwnicy podczas długiego, gorącego lata 1997 roku. Tod A, zdołowany, bez kasy i zdesperowany eks-lider Cop Shoot Cop, odpuścił kontrakt z dużą wytwórnią i łatwe życie, żeby wystartować z czymś, co wtedy wydawało się wariackim pomysłem - kapelą punkową podszytą cygańskimi i klezmerskimi klimatami: wygrzebawszy pudło zakurzonych płyt i kaset w rosyjskim sklepie z rupieciami na zachodniej Czternastej ulicy, Tod zakochał się w smutno-szczęśliwym konflikcie wschodnioeuropejskich melodii i chciał połączyć tajemniczość i melodramat tych komiczno-tragicznych dźwięków z energią swojej pierwszej miłości: punk rocka."