Miasto tłumaczy tak gwałtowny wzrost opłat tym, że.... dawno nie było podwyżek. Od wielu lat obowiązywały stawki, które coraz mniej miały wspólnego z rzeczywistością. Po ich przeanalizowaniu przez biegłego okazało się, że Wrocław tracił, bo podatki wpłacane przez przedsiębiorców już od dłuższego czasu były mocno zaniżone. Teraz postanowiono to zmienić. Problem w tym, że jak mówią przedsiębiorcy, wysokość nowych opłat ustalono na podstawie wskaźników z czasów prosperity na rynku nieruchomości. Gdy gospodarce zajrzał w oczy kryzys ceny ziemi poleciały na łeb na szyję - mówi Leszek Gregorek, właściciel jednej z firm budowlanych - Ja od stycznia będę musiał płacić 3 tys. zł za metr, gdy za sprzedawany po sąsiedzku teren miasto chce 1,5 tys. zł i jak na razie nie ma chętnych. Pozostali właściciele firm nie składają broni. Specjalny list z prośbą o ponowne przeanalizowanie decyzji w ich imieniu wysłała do prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza Wrocławska Izba Handlowa. Na razie czekamy na odpowiedź - mówi Gregorek - Jeżeli nic się nie zmieni, zacznę zwalniać ludzi i szukać dla mojej firmy nowego miejsca. Miasto nie zostawia mi innego wyjścia. Posłuchaj, co przedsiębiorcy mówią na temat nowych stawek: