18 młodych mężczyzn uzbrojonych w metalowe pałki najechało na kawiarnię prowadzoną przez radnego Dariusza M. we wsi Juszczyn pod Środą Śląską. Doszło do starcia z napastnikami - jeden z nich zginął. Sąd uznał, że radny miał prawo się bronić. Po ogłoszeniu wyroku na sali sądowej rozległy się krzyki zdenerwowanych orzeczeniem rodzin postrzelonych mężczyzn. Ojciec nieżyjącego napastnika krzyczał do Dariusza M.: "Morderco, nie wyjdziesz z tego żywy. Ten wyrok to skandal". Grozili mu również pozostali uczestnicy napaści. Dziś domu w Juszczynie strzeże dwóch policjantów, którzy co kilka minut wysiadają z radiowozu i patrolują okolicę z bronią maszynową w rękach. Radny cały czas czuje się zagrożony. Wynajął ochroniarzy, by odwozili jego dzieci do szkoły. Sąsiedzi, którzy zza firan podglądają rozwój sytuacji, nie chcą rozmawiać na temat radnego. Lepiej się nie wtrącać w nie swoje sprawy - mówią.