Zanim bilbord znajdzie się na widoku publicznym, reklamodawca musi otrzymać stosowne pozwolenie. We Wrocławiu wydaje je m.in. Departament Nieruchomości, Zarząd Zasobu Komunalnego, Zarząd Zieleni Miejskiej oraz Wydział Edukacji. Niestety, podmioty te nie sprawdzają treści reklam, a jedynie ich wielkość, kształt, stylistykę, kolor, materiał i konstrukcję. - Oczywiście, że treści reklam nie są sprawdzane. Za to odpowiedzialny jest inwestor, a nie my. Nie ma takiej instytucji, która cenzurowałaby reklamy - tłumaczy Zuzanna Morska, kierownik Działu Handlu i Reklamy we Wrocławiu. Swój sprzeciw możemy zgłosić do Rady Reklamy bądź też do Rzecznika Praw Obywatelskich. - Istnieją dwie możliwości walki z reklamami, które naruszają powszechne obyczaje czy poczucie dobrego smaku. Konsument może wystąpić do sądu, ale jest to bardzo uciążliwa i długa droga. Dlatego też od trzech lat istnieje Rada Reklamy, która w szybkim terminie rozpatruje indywidualne wnioski - tłumaczy Lech Kaczoń z Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej. Piersi i pośladki na bilbordach możemy znaleźć w całym Wrocławiu. Na samej ulicy Legnickiej tego typu reklam jest kilkanaście. Podobnie na ul. Armii Krajowej czy Borowskiej. Ponętne ciała kobiet w koronkowych bieliznach swoim seksapilem przykuwają uwagę nie tylko przechodniów, ale i również kierowców. Usytuowane wzdłuż ulic, przy najbardziej ruchliwych skrzyżowaniach i rondach rozpraszają uwagę prowadzących pojazdy. - Pas przydrożny to nie miejsce dla bilbordów. Reklamy rozpraszają uwagę kierowców, a zwłaszcza te z atrakcyjnymi kobietami. Znaki drogowe zamiast być widoczne i czytelne stają się częścią reklamowego krajobrazu. Nie dziwi więc fakt, że nie jesteśmy w stanie ich odczytać. Mówi o tym nawet psychologia transportu - tłumaczy Ryszard Fonżychowski ze Stowarzyszenia "Droga i Bezpieczeństwo". W Polsce na razie nikt nie podejmuje walki z reklamami przy drogach. - Zakazy takie obowiązują w niektórych stanach USA. Tam przy pasie drogowym nie mogą stać bilbordy, które mogłyby rozpraszać uwagę kierowców oraz deprecjonować zmysły niezbędne do prowadzenia samochodu. Niedopuszczalne są reklamy, które odwołują się do seksualności. Niestety, w Polsce nikt tego problemu nie traktuje poważnie - dodaje Fonżychowski. Wrocławska policja nie odnotowała do tej pory kolizji, spowodowanych przez kierujących, którzy "zagapili" się na panią z bilbordu. - Być może takie przypadki bywają, ale policjanci odnotowują je jako niezachowanie ostrożności podczas jazdy - tłumaczy policjant z Wojewódzkiej Komendy Policji. Inną kwestię stanowi problem umieszczania bilbordów na budynkach. Reklamy zdominowały miejski krajobraz i na stałe wpisały się w architekturę miasta. Ekspozycja zabytkowych kamienic oraz zasady kompozycji urbanistycznej stały się sprawą drugoplanową. Priorytetem zaś sprzedaż - Niezależnie od treści, reklamy przeszkadzają, bo architektura nie jest i nie powinna być nośnikiem reklamowym. Niestety we Wrocławiu jest pełno wolnych ścian szczytowych gotowych na przyjęcie nowego kolorowego bilbordu - tłumaczy Barbara Urbanowicz, miejski plastyk. Izabela Biel