Sobociński nie brał bezpośrednio udziału w walce i nie był obecny w trakcie obrony Westerplatte, natomiast - jak powiedział Peszek - w scenariuszu filmu są sugestie, że pułkownik przeczuwał możliwy finał walki. - I tu zaczyna się niezwykle interesujący psychologiczny rys postaci, bo jest to człowiek, który nie może nazwać rzeczy po imieniu. Rozmawia z przyjaciółmi, którzy będą tam później dowodzić, a nie może zdradzić domysłu bądź wiedzy na ten temat i jednocześnie w jakimś sensie skazuje na taki, nie inny los bohaterów - mówił Peszek. Aktor przyznał, że scenariusz go zachwycił przede wszystkim dlatego, że daje pełny obraz człowieka, pokazuje zachowania ludzi w ekstremalnych sytuacjach, ale nie odziera ich z bohaterstwa. - Po przeczytaniu scenariusza nadal myślałem o żołnierzach jako o bohaterach. Powiedziałbym, że to umocniło nawet takie moje wyobrażenie, ponieważ jakoś mnie to do nich zbliżyło. Kiedy człowiek wyobrazi sobie koszmar tej ekstremalnej i niespodziewanej dla nich zupełnie sytuacji, zadaje sobie pytanie jak sam by się zachował - mówił Peszek. Scenariusz filmu opowiadającego o konflikcie między mjr. Henrykiem Sucharskim a jego zastępcą kpt. Franciszkiem Dąbrowskim wywołał wiele kontrowersji. Są w nim m.in. sceny przedstawiające pijanego obrońcę Westerplatte, oddającego mocz na portret marszałka Rydza-Śmigłego czy żołnierzy liżących pornograficzne karty. Film w maju otrzymał od Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej obietnicę dofinansowania, która może być cofnięta w związku z negatywnymi opiniami historyków na temat obrazu. Głos w sprawie zabrał m.in. minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski, który w TVN powiedział, że choć oczywiście podziela opinię, że w Polsce nigdy nie powinna wrócić cenzura, to jednak od polityków, którzy decydują o wydatkowaniu środków publicznych oczekuje się odpowiedzialności. Tymczasem zdaniem Peszka "interpretacje polityków, którzy interweniując w możliwość ukazania się filmu zmieniają prawdę historyczną". Sprzeniewierzanie się historii przez tych, którzy nie chcą tej wersji filmu - jak mówił Peszek - polega na tym, że "chcą konstruować bohatera nie zdejmując go z cokołu". Aktor dodał, że oczywistym jest iż życiorysy świętych były najpierw życiorysami grzeszników. Dopiero później historia, czas, fakty i potrzeby powodowały, że zostawali oni świętymi. "Przykłady czystego bohaterstwa czy świętości oczywiście historia też zna, ale w przeważającej części najpierw jest ta ciemna strona, która zawsze się ujawnia się w ekstremalnych warunkach - dodał Peszek.