Pod lupę wzięliśmy miejskich radnych. Sprawdziliśmy ich aktywność podczas sesji. Powód "egzaminu" nie jest byle jaki. Upłynął właśnie rok od rozpoczęcia nowej kadencji. Najwyższy więc czas podejrzeć jak też pracują nasze panie i panowie radni. Co wyszło, gdy przyjrzeliśmy się dokładniej statystykom? Jak zwykle w takich przypadkach to, że jedni okazali się wyjątkowymi pracusiami, a inni zdeklarowanymi, no właśnie kim - leniami? Zastrzegamy od razu, że w naszym przekonaniu liczba złożonych interpelacji, wniosków lub zapytań nie może w decydujący sposób wpływać na ostateczną ocenę radnego i jego działalności na rzecz ludzi, ale... Jest jednym z elementów pracy samorządowca. Do tego łatwym do sprawdzenia, a ponadto ważnym argumentem w rozmowach z wyborcami. Parcie na szkło w cenie? Po pierwszym roku nowej kadencji samorządu zdecydowanych liderów jest dwóch. Paweł Szpur z Lewicy i Demokratów oraz Ryszard Nowak, przedstawiciel Platformy Obywatelskiej. Pierwszy z radnych zdecydowanie prowadzi w ilości złożonych interpelacji. Ma ich na koncie 45, ale czy większość okazała się skuteczna? - Przynajmniej w 60 procentach dzięki nim coś udało mi się wskórać. Poprzez składanie interpelacji staram się załatwiać konkretne rzeczy, o które proszą mnie mieszkańcy - uważa Paweł Szpur. Jego przeciwnik polityczny, ale kompan wśród statystycznych liderów, Ryszard Nowak, popiera radnego LiD-u. - To, że składamy mnóstwo pytań lub wniosków wynika z naszej pracy. Codziennie wychodzę na dzielnicę rano, a wracam późnym popołudniem. Efektem tego są pisma kierowane do władz miasta - mówi radny PO, który swoją działalność określa jako "służbę dla społeczeństwa". Na taką postawę, Artur Torbus ma inną definicję: - Jest to typowe, tak zwane "parcie na szkło". Robienie czegoś pod media - przekonuje. Sam delikatnie mówiąc, od lat nie błyszczy w tego rodzaju zestawieniach. - Jeżeli chcę coś załatwić idę do prezydenta i z nim rozmawiam o konkretnej sprawie. Interpelacja to oręż potrzebny chyba tylko opozycji - twierdzi Torbus. Zupełnie inne zdanie na ten temat ma Paweł Szpur. - Możliwość składania wniosków czy zapytań to jedne z najważniejszych narzędzi w pracy radnego - podkreśla. Ryszard Nowak przy tej okazji jak zwykle uroczo podpowiada Arturowi Torbusowi - obaj reprezentują PO - co ten powinien zrobić. - Wziąć się do porządnej roboty w radzie, a nie tylko gadać - mówi. Swoistym rekordzistą w naszym zestawieniu jest z kolei Stefanos Ewangielu, który przez rok nie złożył ani jednej interpelacji, zapytania czy też wniosku. - Interpelacja oznacza wprost przeszkadzanie. A ja nie chcę utrudniać życia prezydentowi. Pomagać mieszkańcom dzielnicy mogę w inny sposób. Chociażby w ich imieniu idąc do urzędu lub właśnie gospodarza miasta - zauważa Ewangielu. Tomasz Piasecki piasecki@nww.pl