Działkowcy nie tylko palą liście, ale również toksyczne odpady komunalne. Kilka dni temu właściciel ogródka przy ul. Żmigrodzkiej, do ogniska wrzucił drewnianą skrzynkę z plastikowymi butelkami. Po kilku godzin źle się i pomocy musiał udzielić mu lekarz. - Mamy zgłoszenia zarówno od kierowców, którzy mają problem z widocznością jak i od działkowców. Wielu złości się na sąsiadów palących liście i odpady komunalne - tłumaczy Sławomir Chełchowski, rzecznik wrocławskiej straży miejskiej. Ogień często wymyka się spod kontroli i wtedy działkowcy dzwonią po straż pożarną. Zdarza się, że płonąca sucha trawa podpali altankę lub składowisko gałęzi. Najwięcej interwencji dotyczy ogródków na Pilczycach, ulicy Obornickiej, Długiej, Metalowców, Kleczkowskiej i Kleczkowskiej. Liście wolno palić na działkach w niewielkich ilościach. Jeśli jednak dym zasłania drogę kierowcom lub przeszkadza sąsiadom straż może nakazać ugasić ognisko lub ukarać działkowca mandatem w wysokości 500 zł. bom