Wielu rolników jest przekonanych, że wypalanie traw poprawia jakość gleby. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Nawet jednorazowe spalenie niepotrzebnych resztek z pól może pogorszyć jakość plonów o 5-8 proc. Według specjalistów metoda nie ma logicznego uzasadnienia. Poza tym przysparza więcej kłopotów, niż korzyści. - Płomienie niszczą warstwę próchnicy, a wraz z nią mikroorganizmy, bakterie, grzyby, warunkujące życie roślin. Wypalanie traw, wbrew przekonaniom, nie jest skuteczne w walce z chwastami. To one pierwsze odradzają się na zniszczonym obszarze - tłumaczy Jerzy Ignaszak, zastępca prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. - Podczas wypalania ginie wiele pożytecznych zwierząt jak: żaby, jaszczurki, drobne gryzonie, czy dżdżownice. Płomienie niszczą także miejsca bytowania zwierzyny łownej, gniazda ptaków, wraz z jajami i pisklętami - dodaje. Wiosną pola palą się masowo, a winnych zwykle nie ma. - Gdy docieramy na miejsce, gdzie są wypalane trawy sprawców w większości przypadków już nie ma. Często podpalanie łąk, czy pól uprawnych to zabawy najmłodszych. Zdarza się jednak, że płomieni pilnuje rolnik. Wówczas dostaje mandat - mówi Paweł Kaliński, starszy kapitan i rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Wałbrzychu. Jak dodaje, w wyniku rozprzestrzeniania się ognia spaliło się już klika altan. - Płonące łąki stanowią również duże zagrożenie dla osób trzecich. Nie zawsze starcza nam sił i środków w chwili faktycznego zagrożenia. Już raz przez gaszenie trawy dotarliśmy z opóźnieniem do płonącego mieszkania - tłumaczy strażak. Działania gaśnicze w takich przypadkach prowadzone są najczęściej w trudnym terenie, co zdecydowanie zwiększa koszty eksploatacji sprzętu pożarniczego. Przez to rosną koszty ponoszone przez jednostki straży pożarnych, które w całości finansowane są z budżetu gminy. - Każda uprawniona służba może nałożyć na wypalającego trawy mandat . Według przepisów może on wynieść nawet 5 tys. zł. Co więcej, przypadku rolników korzystających z unijnych dopłat koszty są wyższe - mówi Jerzy Rzymek, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji. Anna Juszczak juszczak@nww.pl