"Z przykrością informujemy, że w związku z ograniczeniami wprowadzonymi przez Dolnośląski Oddział Wojewódzki NFZ we Wrocławiu, zmuszeni jesteśmy zaprzestać przyjmowania pacjentów do planowych pobytów i zabiegów w miesiącach październik, listopad, grudzień 2009 r." - mogą przeczytać chorzy w zakładce "Aktualności". W lecznicy kończą pracę wszystkie oddziały oprócz ratunkowego, ginekologiczno-położniczego, noworodkowego i pediatrycznego. Na pozostałych pomoc uzyskają tylko pacjenci z zagrożeniem życia. W sumie o kilka miesięcy opóźni się leczenie ok. 2 tys. osób! Lista placówek, które nie chcą już przyjmować w tym roku pacjentów, wydłuża się z dnia na dzień. Tylko na Dolnym Śląsku planowe zabiegi wstrzymują lecznice w Oławie, Oleśnicy, Głogowie, Wołowie i Miliczu. W Kielcach szpital wojewódzki wstrzymał kosztowne zabiegi kardiochirurgiczne, liczbę operacji na neurochirurgii i kardiologii ograniczyły też dwie duże lecznice w Bydgoszczy. W Warszawie, choć mazowiecki NFZ jest w lepszej sytuacji niż inne oddziały, pacjenci starający się o wizytę u specjalisty też odsyłani są na przyszły rok. Miejsc nie ma m.in. w poradni nefrologicznej szpitala klinicznego na Banacha czy poradni okulistycznej przy ul. Sierakowskiego. I choć publiczne szpitale zawsze pod koniec roku mają problemy finansowe, to teraz przestały przyjmować pacjentów ponad limit. NFZ jednoznacznie stwierdził bowiem, że za chorych ponad plan nie zapłaci tym bardziej, że do kasy Funduszu wpływa ze składek mniej pieniędzy niż zakładano. Tylko do maja 2009 roku wpływy do NFZ były o 600 mln zł niższe od planowanych. Co ma jednak zrobić pacjent, któremu odwołano operację czy wizytę u lekarza? - pyta "Metro".