Dobrze znana metoda "na wnuczka", która przez długi czas była doskonałym sposobem wyłudzania pieniędzy odeszła do lamusa. Okazuje się, że pomysłowość przestępców nie ma granic. Już jest kolejny sposób "wyciągnięcia" pieniędzy od łatwowiernych. Tym razem sposobem "na domofon". W taki właśnie sposób oszukani zostali właściciele jednego z mieszkań przy ul. Horyzontalnej. - Do mieszkania przyszedł mężczyzna podający się za pracownika spółdzielni mieszkaniowej - mówi Anna Farmas - Czerwińska z legnickiej policji. - Ludzie rzeczywiście mieli zepsuty domofon. Jak się okazało wcześniej mężczyzna dowiedział się o tym w prosty sposób. Zaczepił jedną z mieszkanek bloku i zapytał, czy nie orientuje się, kto w klatce ma zepsuty domofon. Kobieta wskazała takie mieszkanie. Fałszywy monter udał się tam i przedstawił jako pracownik spółdzielni. Mieszkańcy, którzy rzeczywiście czekali na montera, wpuścili go do domu by mógł dokonać naprawy. Po pewnym czasie mężczyzna stwierdził, że domofonu nie da się naprawić. - Zaproponował, że założy nowy, nowocześniejszy domofon, który ma przy sobie - mówi Anna Farmas - Czerwińska. - Dodał, że wprawdzie kosztuje on 85 zł. I będą musieli mu zapłacić gotówką, ale otrzymają od niego potwierdzenie wpłaty i całą kwotę będą mogli odliczyć sobie od czynszu. Właściciele mieszkania wyrazili zgodę na wymianę uszkodzonego sprzętu. Po wymianie kobieta podała mu banknot stuzłotowy i usłyszała, że mężczyzna nie ma przy sobie drobnych i musi udać się do samochodu. Wyszedł i już nie wrócił. Po pewnym czasie zaniepokojona kobieta zadzwoniła do spółdzielni. Okazało się, że żaden z pracowników spółdzielni nie miał zlecenia na wykonanie prac w jej mieszkaniu. Mieszkańcy zgłosili sprawę na policji, mężczyzna jest poszukiwany. Ostrzegamy, wszystkich, którzy mają zepsute domofony, zanim wpuścicie do mieszkania montera warto sprawdzić, czy rzeczywiście jest pracownikiem zarządcy. LS