W sobotę, 7 sierpnia, kilkoro strażaków pracowało przy zabezpieczeniu tamy w Radomierzycach, na rzece Witka. Kiedy dzielni strażacy układali worki i dokładali wszelkich starań, by woda nie przerwała tamy, nagle stało się to najgorsze... - Niestety woda zaczęła się gwałtownie przelewać. Strażacy zaczęli uciekać, jednak nasz kolega z Gronowa nie zdążył - opowiada Krzysztof Gielsa, rzecznik komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu. Woda zabrała dzielnego strażaka, który do ostatnich sił walczył z żywiołem. Jego koledzy widzieli, co się dzieje, ale nie byli w stanie nic zrobić. Silny, wypływający z tamy strumień wody porwał ze sobą strażaka. Jego koledzy do końca wierzyli, że jeszcze uda się go uratować. Zaraz, gdy sami ochłonęli, rozpoczęli poszukiwania. Akcja trwała do późnych godzin nocnych. Niestety dzień później potwierdził się najgorszy scenariusz. Dzielny ochotnik z Gronowa zginął. Sierpniowa powódź kosztowała życie czterech osób. W zalanej Bogatyni, poza strażakiem, utonęły trzy kobiety. autor: aw