To bezpieczna przystań dla kobiet z dziećmi, doświadczających przemocy domowej; tutaj dostają schronienie od 3 do 6 miesięcy. - W tym czasie objęte są pomocą socjalną, psychologiczną, prawną - mówi s. Patrycja S. Miecielica, dyrektor bardzkiego OIK. - Naszym zadaniem jest motywowanie ich do działania, pomoc tym kobietom, aby na nowo mogły zorganizować sobie życie. Jednorazowo w hostelu mogą być przyjęte dwie rodziny, maksymalnie 8 osób. Do dyspozycji są dwa pokoje czteroosobowe, wspólna kuchnia i duża łazienka. Pierwszeństwo do korzystania z niego mają osoby z powiatu ząbkowickiego, kierowane przez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Ząbkowicach Śląskich, ale w miarę wolnych miejsc dostępny jest również dla osób spoza tego terenu. W tym roku, mimo że jego działalność jest zawieszona, było kilka przypadków kobiet, dla których stał się schronieniem na 1-2 dni, co tylko potwierdza, że jest to miejsce niezbędne. Pracę merytoryczną Ośrodka Interwencji Kryzysowej "Nadzieja" w Bardzie dotuje Starostwo Powiatowe w Ząbkowicach Śląskich. I - jak wynika z informacji przekazanej przez siostrę dyrektor - finansowanie w przyszłym roku hostelu zostało zagwarantowane. Ale jego prowadzenie jest tylko jedną z wielu form pomocy ludziom znajdującym się w trudnym momencie życia, jaką prowadzi OIK; o ile hostel otwarty jest wyłącznie dla kobiet z dziećmi, ośrodek służy wszystkim ludziom. - Osobom, które znajdują się w kryzysie: emocjonalnym, psychicznym, który może być związany z sytuacją w domu, w pracy. Można u nas uzyskać też poradę prawną za darmo - informuje s. P. Miecielica. I z oferowanego tu wsparcia korzystają, a ściślej mówiąc - przełamują się do niego, o czym świadczą statystyki; w 2002 r. z pomocy: prawnej, socjalnej, terapeutycznej skorzystało 40 osób, a w tym roku (do sierpnia) - 265 osób, z których niemal każda złożyła po kilka wizyt. - Ludzie nieufnie podchodzili, nawet do tej pory wiele osób myśli, że swoje sprawy lepiej załatwiać w zaciszu domowym, po co ktoś inny ma o nich wiedzieć. Na przykład w dalszym ciągu mam problem, aby namówić na wizytę z psychologiem. Ale, dzięki Bogu, mentalność się zmienia - dodaje s. P. Miecielica. Po pomoc coraz częściej przychodzą ludzie młodzi, co z jednej strony cieszy, że od razu kierują się do fachowców, z drugiej strony jednak zatrważa fakt, że coś złego dzieje się w środowisku. I - jak się okazuje - sprowadzanie tego problemu do narkotyków czy alkoholu byłoby dużym uproszczeniem. - Narkotyki, alkohol są w tle, przynajmniej u tych osób, które się do nas zgłaszają. U wielu są to: niezrozumienie w domu, przemoc w środowisku lokalnym, brak akceptacji przez kolegów, a czasami w domu... Wiedząc, że wielu problemom można zaradzić, jeśli tylko w porę podejmie się interwencję, Ośrodek Interwencji Kryzysowej wychodzi z kolejną inicjatywą. - Od stycznia chcemy spotkać się z nauczycielami, rodzicami oraz młodzieżą, z którą planujemy spotkania warsztatowe, żeby umiała powiedzieć, co się z nią dzieje - mówi siostra dyrektor. Jednocześnie zwraca uwagę na bardzo istotną kwestię: - U nas jest przyjęte, że jeśli nie ma patologii: pijaństwa, awantur, to wszystko jest w porządku. Uważam, że mało mówi się o przemocy psychicznej. Również będziemy kładły nacisk na przemoc psychiczną, której nie widać. Takie spotkania planowane są w liceum, gimnazjum i być może również z rodzicami dzieci w szkole podstawowej. (mm)