Nie da się ukryć, że bez przychylności wójta Ryszarda Niebieszczańskiego o tego rodzaju placówce w Starym Wielisławiu można byłoby jedynie pomarzyć. Przekonał bowiem radnych gminnych do tego, aby poszkolny budynek wydzierżawić Caritas Diecezji Świdnickiej, której to dyrektor dr Radosław Kisiel postanowił zaadaptować go na warsztaty terapeutyczne. Dotarło bowiem do niego, iż w powiecie kłodzkim jest ogromne zapotrzebowanie na taki ośrodek. I to do tego stopnia, że grupa niepełnosprawnych osób dowożona jest na zajęcia do odległego Mikoszowa w powiecie strzelińskim oraz Opolnicy koło Barda. Prace remontowe ruszyły wartko, choć do łatwych nie należały. W wiekowym budynku należało wiele zmienić, np. usunąć bariery architektoniczne. Zainwestowano m.in. w windę, sale zajęć, zaplecze sanitarne. W połowie maja br. warsztaty rozpoczęły działalność w oparciu o młody personel kierowany przez Agatę Steczko-Szymurkę. Opieką objęto 30 osób z różnym stopniem niepełnosprawności. - Docelowo ma ich tutaj być około pięćdziesięcioro, ale po całkowitym przystosowaniu budynku do przypisanego mu zadania - mówi Halina Bernat, dyrektorka Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie ściśle współpracującego z "Caritas". - Nie ukrywam, że tutejsze warsztaty w pewnym stopniu rozwiązały problem, z którym od lat mieliśmy do czynienia. Aby w ogóle wyjść naprzeciw rodzinom zwracającym się z wnioskami o takie, jak tutaj, zajęcia, musielibyśmy dysponować jeszcze trzema podobnymi ośrodkami, np. w rejonie Nowej Rudy, Bystrzycy Kłodzkiej czy Dusznik Zdroju. W jednej z sal grupa podopiecznych jest zajęta grą na instrumentach, w kolejnej doskonali umiejętności z obsługi komputera. W parterowej części trwa kucharzenie - w dniu naszej wizyty dla wszystkich szykowany jest kuszący zapachem żurek. - Każdego dnia staramy się wypełnić czas kilkugodzinnego pobytu takimi formami zajęć, które uczą, relaksują, rehabilitują - informuje pani Agata, wprowadzając nas do pracowni stolarskiej, gdzie akurat wykonywane są ramki. - Zadaniem tego rodzaju placówek jest takie ukształtowanie osób z nich korzystających, aby w jak największym stopniu stały się samodzielne, wykonały dla siebie i wokół siebie jak najwięcej ważnych czynności - dodaje pani Halina. - Terapeuci edukację, w tym ćwiczenia łączą z życzliwością i nic dziwnego, że ci ludzie naprawdę bardzo chętnie tutaj przyjeżdżają. W wielisławskiej placówce jest czas i miejsce na prowadzenie ćwiczeń sprawnościowych, na organizowanie wycieczek, imprez plenerowych, na zabawę, w ogóle poznawanie wielu nowych rzeczy. Nie ma więc co dziwić się, że wzrasta nią zainteresowanie. Tym bardziej w sytuacji, gdy w pobliżu podobnych nie ma.