W proteście bierze udział w sumie 30 proc. osadzonych w Wołowie. Protest rozpoczął się dzisiaj i ma charakter bierny, czyli nie doszło do żadnych zakłóceń. Więźniowie najpierw odmówili przyjęcia i zjedzenia śniadania, które było roznoszone do cel. Obecnie odmówili również przyjęcia obiadu. Nie wiadomo, jak długo potrwa protest. Kierownictwo zakładu natychmiast wprowadziło szczególne środki ostrożności. Od dzisiaj wprowadzono zakaz wychodzenia na spacer, nie ma odwiedzin oraz nie są doręczane paczki. - To nie jest żadna kara. Takie podjęliśmy środki ostrożności, aby nie doszło do eskalacji żądań - powiedział rzecznik prasowy zakładu karnego w Wołowie Robert Kuczera. Okazuje się jednak, że więźniowie przygotowali się do protestu i zgromadzili w celach jedzenie - dostawali je w paczkach i kupowali w więziennej kantynie. Kuczera wyjaśnił, że więźniowie nie zgadzają się z decyzją dyrektora zakładu, który nakazał dostawić do 5-osobowych cel kolejnego, czyli już ósmego łóżka. - Do tej pory w celi 5-osobowej mieszkało siedmiu skazanych. Więźniowie postanowili zaprotestować przeciwko przeludnieniu, jakie panuje w zakładzie. Kuczera dodał, że takie rozporządzenie nie jest złośliwością wobec skazanych, lecz wynikiem trudnej sytuacji panującej w więziennictwie polskim. - Zakład w Wołowie jest dostosowany do przyjęcia 1041 skazanych. Tymczasem obecnie w zakładzie karę odbywa już 1476 więźniów - powiedział Kuczera. Kuczera nie potrafił powiedzieć, jak długo może potrwać strajk. - My wciąż rozmawiamy ze skazanymi, tłumaczymy im trudną sytuację. I tylko taki mamy pomysł na rozwiązanie tego konfliktu oraz zakończenie strajku - dodał. Natomiast rzeczniczka prasowa Centralnego Zarządu Służb Więziennych Luiza Sałapa powiedziała, że sytuacja w Wołowie jest faktycznie trudna, ale nie wyjątkowa. - W wielu zakładach karnych w Polsce cele są przeludnione i panują trudne warunki - podkreśliła. Dodała, że dyrektorzy takich placówek są w bardzo trudnej sytuacji, gdyż nie mogą na drzwiach zakładu wywiesić karteczki: "Przepraszamy. Brak wolnych miejsc". - Moim zdaniem, są dwa rozwiązania: albo budować nowe zakłady karne, ale to jest bardzo drogie rozwiązanie, albo wprowadzamy racjonalną politykę karną, czyli np. więźniowie skazani do roku pozbawienia wolności nie odsiadują wyroków. Wobec nich stosujemy inny wachlarz kar - powiedziała Sałapa. W polskich zakładach karnych znajduje się 10 tys. skazanych na rok pozbawienia wolności.