Osiem kamer zainstalowanych jest na gzymsach budynków na starówce. Podgląd z nich dostępny jest w magistracie i w policyjnym komputerze. Urządzenia są niewielkie i mają obiektywy szerokokątne obejmujące zasięgiem sporą przestrzeń starówki. - Kamery są dokładne i z bliska można zobaczyć twarze ludzi siedzących w Rynku. Świadomość, że kamery monitorują starówkę działa prewencyjnie. W centrum nie widać już pijaczków trzymających butelki z piwem - tłumaczy Hanna Piwowarska, zastępca burmistrza Sobótki. Obraz z kamer nagrywany jest na komputer w Urzędzie Miasta i Gminy w Sobótce. Tam przechowuje się go 3 dni. Jeśli w tym czasie chuligani połamią ławki lub dojdzie do bójki lub kradzieży, monitoring może być dowodem w sądzie. Wcześniej jednak sprawców musi złapać policja. Do tej pory jednak nic złego się nie wydarzyło. - Kiedyś przeglądając obraz z nocy zauważyliśmy mężczyznę odkręcającego kołpaki w aucie. Jednak dzień później nikt nie zgłosił nam kradzieży. Parę razy legitymowaliśmy ludzi, którzy w pobliżu urzędu pili piwo. Od tej pory jest spokojnie - opowiada Mirosław Kozak, zastępca komendanta policji w Sobótce. Podgląd na to, co się dzieje, ma dodatkowo wrocławskie starostwo powiatowe. Osoba uprawniona do monitoringu może wpisać hasło do komputera i w dowolnym miejscu na kuli ziemskiej zobaczyć starówkę Sobótki, kamieniczki, bank i parking. Inne prywatne kamery rejestrują wszystkie wydarzenia pod sklepami monopolowymi. Tablica przy wjeździe do miasta ostrzega głównie turystów. Zdaniem władz i policji skutecznie, bo do tej pory zapis nie musiał być dowodem w sprawach karnych. Jacek Bomersbach