Mocne trunki są w odwrocie. Bezapelacyjnie króluje piwo. Coraz częściej upijamy się też winem. Zanim przejdziemy do trunków, zacznijmy od pracy. Modelowy (statystyczny) wrocławianin dużo pracuje. Bo dużo wydaje. - Na liście narzekań na pierwszym miejscu są TIR-y, które utrudniają mieszkańcom jazdę po mieście, a zaraz potem wysokie koszty utrzymania, drogie czynsze, opłaty - mówi prof. Maciejewski. Za to nie boimy się pożyczek. Większość z nas żyje na kredyt. Najpopularniejszy jest oczywiście ten hipoteczny. - To dobrze, bo takie zobowiązanie motywuje nas, by się kształcić. Powoduje, że staramy się podnosić swoje kwalifikacje, robić karierę, coraz więcej zarabiać - podkreśla Maciejewski. Panie chcą się uczyć, a nie rodzić Dlatego nasz modelowy wrocławianin ma już nie tylko średnie wykształcenie, ale co najmniej licencjat. I jest ambitny. Około 60 procent z tych, którzy już mają licencjat, deklaruje walkę o tytuł magistra, a aż 30 proc. planuje doktorat lub studia podyplomowe. Prym na wszystkich uczelniach wiodą panie. To one stanowią prawie 70 procent studentów. Co to oznacza dla panów? Że ze świecą muszą szukać chętnych do roli matki. - Kobiety najpierw chcą się wykształcić, zdobyć dobrą pracę i zarobić, a dopiero potem myślą o dzieciach. Czekają, aż stuknie im trzydziestka. Za to ci panowie, którzy już osiągnęli jakiś status materialny, nie chcą partnerki z ambicjami zawodowymi czy naukowymi, bo szukają kobiety, która chciałaby zostać matką - podsumowuje prof. Maciejewski. Być może to jest przyczyną, że ekspresowo rośnie nam liczba singli. Jest ich o sto procent więcej niż jeszcze dziesięć lat temu. Robimy to co najmniej raz w tygodniu Modelowy wrocławianin po pracy odpoczywa i to coraz częściej aktywnie! Jeszcze w 2000 roku tylko co piąty mieszkaniec naszego miasta deklarował, że uprawia sport. Dziś robi to co drugi. Jak często? No, z tym jest już gorzej, bo robi to średnio raz na dwa tygodnie. Wizyta na siłowni czy w klubie fitness nie przeszkadza mu też potem wyskoczyć ze znajomymi na piwko. - Imprezowanie jest w dobrym tonie - zapewnia profesor Jan Maciejewski. Wie co mówi, bo jego studenci przebadali pod tym kątem około tysiąca osób. Ustalili, że ponad 60 procent wrocławian przynajmniej raz w tygodniu wychodzi do baru, pubu, ogródka piwnego, by spotkać się ze znajomymi. Rzadziej urządzamy przyjęcia domowe. Prywatki są w modzie, ale robią je osoby powyżej 40. roku życia. - Pijemy towarzysko. Dla poprawy humoru. Panie deklarują, że podczas imprezy wypijają średnio jednego drinka lub dwa piwa. Panowie zaczynają liczyć od piątego piwka. Po mocniejsze trunki sięgają najczęściej dopiero potem - przybliża wyniki swoich badań prof. Maciejewski. Częściej pijemy niż się modlimy Tylko 3 proc. wrocławian rozumie przykazania dekalogu. Jeszcze mniej (na granicy błędu statystycznego) - zalecenia kościelne, na przykład post. Dlaczego więc ponad 80 procent wrocławian posyła dzieci do komunii? - To presja społeczna. Chcemy, by nasze dziecko nie różniło się od innych. Komunię sprowadzono do wielkiej imprezy i kosztownych prezentów. Dla dzieci to frajda, której szkoda byłoby nie mieć - wyjaśnia Maciejewski. Nie oznacza to jednak, że i ku dorosłości podążać będziemy tą samą ścieżką. Coraz mniej bowiem par decyduje się na "tak" przed ołtarzem. Prawie 60 procent deklaruje, że jeśli zalegalizuje związek, to tylko w urzędzie stanu cywilnego. Przyczyna? - Koszty. Młodych odstrasza "co łaska". Za ceremonię w kościele trzeba zapłacić około 1,5 do 2 tysięcy złotych, podczas gdy w urzędzie stanu cywilnego niecałe 100 złotych - mówi Maciejewski. Z badań przeprowadzonych w Instytucie Socjologii wynika też, że jak mało którzy mieszkańcy wielkich miast, jesteśmy tolerancyjni. Nie przeszkadza nam to, że ktoś ma inny kolor skóry, czy wyznaje inna religię. W porównaniu do łodzian, którzy modelowo są antysemitami, my do Żydów nie mamy zupełnie nic. Jesteśmy też lokalnymi patriotami. Aż 80 proc. młodych wrocławian planuje się w naszym mieście ustatkować i zestarzeć. Ten patriotyzm jest nie tylko deklaratywny, ale przekłada się też na praktyczną wiedzę. Modelowy wrocławianin wie, kto jest prezydentem Wrocławia, gdzie urzęduje rada miejska i za co odpowiada. Jednak niewiele wiemy o pozostałych strukturach. Nie potrafimy powiedzieć, czym różni się wojewoda od marszałka. Te urzędy mogłyby dla nas nie istnieć. Agnieszka Korzeniowska, agnieszka.korzeniowska@echomiasta.pl