Pozostali są przewożeni do ośrodka w Dębaku k. Podkowy Leśnej, gdzie w czwartek spotkają się z nimi przedstawiciele Urzędu Do Spraw Cudzoziemców. Prokuratura odstąpiła od postawienia im zarzutu usiłowania przekroczenia granicy ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu. Jak poinformowała w środę Anna Galon, rzeczniczka prasowa Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej, w sumie okazało się, że w pociągu było 33 Czeczenów i Gruzinów, którzy są w Polsce nielegalnie. - Wszyscy trafią do strzeżonego ośrodka w Krośnie Odrzańskim (woj. lubuskie). Tam poczekają na decyzję sądu, który może zdecydować o ich deportowaniu - mówiła Galon. Dodała, że wśród nielegalnych imigrantów są zarówno kobiety, mężczyźni, jak i dzieci. 158 Gruzinów i Czeczenów okupowało we wtorek w Legnicy pociąg relacji Wrocław-Drezno. Twierdzili, że chcą dojechać do Strasburga, bowiem zamierzają wziąć udział w marszu i protestować przeciwko opieszałości władz polskich i złym warunkom panującym w polskich ośrodkach pobytowych. Gdy cudzoziemcy odmówili opuszczenia pociągu, inni podróżni odjechali transportem zastępczym zorganizowanym przez kolej do Drezna, zaś Czeczeni i Gruzini dojechali do Zgorzelca - ostatniej stacji po polskiej stronie. Ostatecznie po sześciu godzinach negocjacji obcokrajowcy ok. godz. 19 opuścili pociąg i podstawionymi autobusami przewieziono ich do placówek straży granicznej. Wśród zatrzymanych jest 64 dzieci. Na miejscu rozpoczęto przesłuchanie. Rzeczniczka Urzędu Do Spraw Cudzoziemców Ewa Piechota powiedziała, że pozostali cudzoziemcy są obecnie w drodze do ośrodka dla uchodźców w Dębaku. - Są po bardzo trudnym i stresującym dniu oraz nocy. Chcemy, by dzisiaj wypoczęli, a jutro spotkają się z nimi przedstawiciele Urzędu - zaznaczyła. Dodała, że już na początku października grupa uchodźców przyjechała do Warszawy, by zaprotestować przeciwko - jak twierdzili - złej sytuacji w ośrodkach. - Mówili, że jest źle. Ale nie potrafili konkretnie powiedzieć, o co chodzi. Wspólnie ustaliliśmy, że spiszą wszystkie swoje zastrzeżenia i przekażą Urzędowi. Do dzisiaj niczego jednak nie otrzymaliśmy - powiedziała. Niemal wszyscy cudzoziemcy, choć twierdzili, że wybierają się do Strasburga tylko na marsz, podróżowali z bagażem, z całym swoim dobytkiem i dziećmi.