Jeden mężczyzna zmarł na miejscu podczas sprawdzania studzienki rewizyjnej, na terenie należącym do KGHM, a drugi - w trakcie reanimacji w lubińskim szpitalu. Jak poinformowała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy Lilianna Łukasiewicz, dochodzenie zostało wszczęte, aby wyjaśnić, czy śmierć mężczyzn to nieszczęśliwy wypadek, czy może ktoś z firmy nie dopełnił obowiązków. "Musimy sprawdzić, czy osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo i higienę pracy dopełniły swoich obowiązków, czy doszło do zaniedbań" - powiedziała rzeczniczka. Dodała, że jeszcze we wtorek zostanie przeprowadzona sekcja zwłok obu mężczyzn, zaś wstępne wyniki dotyczące przyczyn ich zgonu będą znane w środę. "Ponadto zostaną przeprowadzone inne badania, które pomogą nam ustalić, czy na miejscu nie wydobywał się jakiś gaz lub inne substancje trujące, które mogły doprowadzić do śmierci pracowników" - powiedziała Łukaszewicz. Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że obaj mężczyźni zajmowali się sprawdzaniem studzienek rewizyjnych okalających zbiornik wodny Żelazny Most w okolicach Tarnówka, w którym gromadzone są odpady poprodukcyjne KGHM. Mężczyźni kontrolowali stan studzienek, czy m.in. nie przeciekają i czy zbiornik nie stwarza zagrożenia. - Podejrzewamy, że przyczyną śmierci 26-latka mogło być utopienie, bowiem pracujący z nim 56-latek wezwał kolegów na pomoc informując ich, że jego kolega jest w studzience i topi się - mówiła rzeczniczka. Gdy na miejsce przyjechała straż pożarna okazało się, że w studzience są obaj mężczyźni. Młodszy zmarł na miejscu. 56-latka reanimowano jeszcze w szpitalu. Prokuratura podejrzewa, że przyczyną wypadku mogły być wydobywające się ze studzienki gazy lub zbyt mały dopływ tlenu, co doprowadziło do zamroczenie u młodszego, a później i u starszego mężczyzny. KGHM to jedna z największych polskich spółek skarbu państwa oraz jeden z czołowych producentów miedzi i srebra na świecie.