Tomek Piątek z Wałbrzycha od trzeciego miesiąca życia cierpi na mózgowe porażenie dziecięce oraz chorobę Hagemana. Blok, w którym mieszka, nie jest przystosowany dla osób niepełnosprawnych, przez co mieszkanie stało się jego prywatnym więzieniem bez krat, a winda - marzeniem. Niestety, dosyć kosztownym, bo wartym 70 tysięcy złotych. Czynnik Hagemana Tomek jest uczniem oddziału dla osób głęboko upośledzonych w zespole Szkół Specjalnych w Wałbrzychu. Choć ma indywidualny tok nauczania, nie zawsze może aktywnie uczestniczyć w zajęciach z powodu coraz gorszego stanu zdrowia. Chłopiec w ogóle nie może stawać o własnych siłach - ma uszkodzone biodro, które powinno zostać zoperowane, zabieg wykluczają jednak zaburzenia krzepnięcia krwi (czynnik Hagemana). - Choroba podczas etapu dojrzewania pogłębiła się - opowiada pani Eleonora, mama Tomka. - W tej chwili syn jest bezwładny. Potrzebuje opieki jak niemowlę. Winda odciążyłaby nas od dźwigania. Poza tym Tomek mógłby częściej wychodzić na świeże powietrze - tłumaczy pani Eleonora. Tomek jest całkowicie niesprawny, dlatego wymaga ciągłej opieki. Nie mówi, nie potrafi się umyć, ubrać, uczesać. Ale za to wszystko rozumie. Kontaktuje się za pomocą oczu. Świetnie okazuje emocje i uczucia. Tylko fachowa rehabilitacja w specjalistycznych ośrodkach jest w stanie przywrócić mu chociażby częściową sprawność. Jedna terapia to koszt rzędu 3 tysięcy złotych. A rodzice Tomka nie są zamożni. - Mimo pomocy fundacji i osób z zewnątrz nadal brakuje nam pieniędzy. Żeby zbudować windę musimy mieć około 24 tysięcy złotych wkładu własnego. Wtedy resztę pokryje PCPR - mówi mama Tomka. Do tej pory udało się uzbierać prawie połowę sumy. - Zorganizowaliśmy aukcję charytatywną podczas koncertu AudioFeels. Uczestnicy koncertu byli naprawdę hojni - mówi Dominika Botwina z tawerny 9fala w Wałbrzychu. Osób o dobrym sercu potrzeba jednak znacznie więcej... Anna Juszczak juszczak@nww.pl