Już po kilku piosenkach, które usłyszeliśmy na przepełnionej ponad ludzkie pojęcie kawiarnianej widowni, stało się jasne, jaki jest pomysł autorów tej kabaretowej prezentacji (muzyczne aranżacje - Łukasz Matuszyk, kostiumy - Małgorzata Bulanda, opieka reżyserska - Jacek Głomb) na zmierzenie się z wielkimi przebojami Jonasza Kofty, z których większość wykonywana była przez gwiazdy polskiej estrady. Ów koncept polegał na nadaniu nowych, czasami przewrotnie zaskakujących sensów zawartych w słowach piosenek, bądź skojarzonych z nimi, dzięki ich niebanalnej muzycznej i scenicznej interpretacji. Czasami w totalnej kontrze wobec znaczenia i klimatu, jakie miały sławne prawykonania. - Nie będę ukrywał, że im bardziej zwariowane i brawurowe były pomysły na kontrapunktowanie estradowych oryginałów, tym bardziej podobał mi się końcowy rezultat aktorskich prezentacji. Już pierwszy numer wprawił mnie w dobry humor. Pamiętacie pełne lirycznego ciepła, słoneczne wspomnienie plażowego romansu czyli "Wakacje z blondynką" w wykonaniu Macieja Kossowskiego? Jeśli tak, to... zapomnijcie! "To była blondynka, ten kolor włosów tak zwą. Sprawiła, że miałem, wakacje koloru blond" w interpretacji Rafała Cielucha (z asystą Magdy Skiby) było bowiem wspomnieniem wakacyjnego horroru (gdy blond znaczy błąd)! Nie mniej zaskakującej, w tym przypadku żartobliwie frywolnej, reinterpretacji doczekał się przebój Alibabek czyli "Kwiat jednej nocy". W wykonaniu Małgorzaty Urbańskiej (asysta Robert Gulaczyk) słowa "Zakwita raz, tylko raz, biały kwiat. Przez jedną noc pachnie tak, ach!", brzmiały niczym "Ta mała piła dziś i jest wstawiona. Kto nie chce wierzyć mi, niech się przekona..." śpiewane ponad 80 lat temu przez Zulę Pogorzelską, co - niczym wehikuł czasu - przenosiło nas w przepełniony zabawą i alkoholem świat warszawskich kabaretów międzywojennego dwudziestolecia XX wieku. Liryczno-dramatyczne oblicze tej samej epoki ("lata dwudzieste, lata trzydzieste"), choć już w stylu Ordonki, zaprezentowała Ewa Galusińska. "Samba przed rozstaniem" ("Nie, nie możesz teraz odejść") w jej wykonaniu była nie tylko konfrontacją ze świetną interpretacją Hanny Banaszak, ale przede wszystkim z utworem zaliczanym do dziesiątki najsmutniejszych w polskiej piosence. Podczas wieczoru kabaretowego zadanie było zatem piekielnie trudne, ale egzamin u publiczności, która najmocniej oklaskiwała właśnie ten występ, najwyraźniej został zdany pomyślnie. Brawurowo, w stylu i z temperamentem ojca-dyrektora z Torunia (Alleluja i do przodu!) zaprezentowały wielki przebój Maryli Rodowicz "Do łezki łezka" dwie święte dziewice-anielice czyli Joanna Gonschorek i Katarzyna Dworak. Jeszcze większą niespodzianką była jednak... rapowana wersja piosenki, którą śpiewał sam Jonasz Kofta. Liryczno-sentymentalna w oryginale "Pamiętajcie o ogrodach", ikona polskiej piosenki autorskiej, w agresywnym wykonaniu Bartosza Bulandy i Roberta Gulaczyka (figlarno-diabelska asysta Katarzyny Dworak i Ewy Galusińskiej) wybrzmiała niczym polityczno-ideowy manifest zbuntowanego pokolenia współczesnych dwudziestolatków i ich radykalnie antykonsumpcyjny protest-song. Słynny "Jej portret" był już na kompletnie przeciwstawnym biegunie uczuć i emocji. "Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt, to prawda nie potrzebna wcale mi, gdy nie po drodze będzie razem iść..." - ów hymn zawiedzionej i niespełnionej miłości lirycznie wyśpiewał przed laty Bogusław Mec. W wykonaniu Pawła Palcata przenieśliśmy się jednak w świat komedii dell'arte i jeszcze większego dramatu złamanego serca, bezbrzeżnego smutku i niezmywalnych łez na białej twarzy Pierrota. Tyle przykłady ilustrujące godzinny program, na który złożyło się łącznie jedenaście piosenek razem z finałowo i zbiorowo wykonanym tytułowym "Śpiewać każdy może" (trochę lepiej, lub trochę gorzej, co bezspornie zostało udowodnione). Przerywnikiem i dopełnieniem całości były groteskowo absurdalne "Dialogi na cztery nogi" (humor w angielskim stylu Monty Pytona, będący także reakcją na urzędową nowomowę czyli mowę-trawę i bla-bla gierkowskiego peerelu) w interpretacji duetu Bogdan Grzeszczak - Paweł Wolak. To najbardziej ryzykowny element całości kabaretowego programu. Przeniesienie dialogów tego rodzaju z radiowego teatru wyobraźni do żywego planu, to zamiar tyleż ambitny, co trudny (o ile w ogóle możliwy do satysfakcjonującego wykonania). Jak bowiem mówili o "Dialogach..." ich radiowi twórcy i wykonawcy Jonasz Kofta i Stefan Friedmann: "W końcu sami rozmówcy przestali grać rolę rozmówców. Została goła rozmowa i to ona kreowała rozmawiających. Była jedynym powodem, dla którego istnieli. Z całej fizyczności i tożsamości ocalili tylko dwie pary nóg. W sumie cztery. I tak właśnie powstały dialogi na cztery nogi. Jedyny przypadek w dziejach ludzkości, w którym była rozmowa, a nie było rozmówców". Jak zapewnia Jacek Głomb, program kabaretu będzie ewoluował w daleko większym stopniu, niż miało to miejsce podczas dwuletniej przygody ze "Skumbriami w tomacie" (premiera w 2006). Już niedługo do zespołu wykonawców dołączy także śpiewająca Zuza Motorniuk. Może się zatem zdarzyć, że każde kolejne przedstawienie "Śpiewać każdy może", będzie jedynym w swoim rodzaju. Na razie ten przygotowany w ekspresowym tempie program musi się jednak dotrzeć, a jego wykonawcy nabrać koniecznej swobody i pewności siebie. Jedno wydaje się pewne. Kabaret literacko-muzyczny w aktorskiej wersji legnickiego zespołu zawiedzie miłośników prostej rozrywki i telewizyjnego rechotu. Jest jednak ambitnym, nawet jeśli jeszcze niedoskonałym przykładem, że można i warto inaczej. Teatr musi zawieszać poprzeczkę wyżej niż estrada i cyrk. Program "Śpiewać każdy może" (przedpremierowo pokazany na Dużej Scenie uczestnikom balu sylwestrowego) był pierwszym teatralnym przedstawieniem 2011 roku. Wystąpili w nim: Magda Biegańska, Katarzyna Dworak, Ewa Galusińska, Joanna Gonschorek, Anita Poddębniak, Magda Skiba, Małgorzata Urbańska, Bartosz Bulanda, Rafał Cieluch, Robert Gulaczyk, Bogdan Grzeszczak, Wojciech Kowalski, Paweł Palcat, Paweł Wolak, a także Andrzej Janiga (pianino), Marcin Spera (kontrabas) oraz Mariusz Sikorski. Kolejne prezentacje kabaretu na scenie w Caffe Modjeska - 14, 21 i 28 stycznia. Bilet - 25 zł. Autor: Grzegorz Żurawiński