Jak poinformowała Małgorzata Klaus, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, mężczyzna po zatrzymaniu zniszczył policyjny areszt. - Straty oszacowano na 2 tys. zł. Mężczyzna tak szalał, był agresywny, że zdecydowano o jego przewiezieniu do szpitala psychiatrycznego, bowiem trzeba było mu podać środki uspakajające - mówiła Klaus. Dodała, że przesłuchanie odbyło się na terenie szpitala, ponieważ jeszcze w środę mężczyzna musiał być pod opieką lekarzy. Do zabójstwa doszło w poniedziałek późnym wieczorem. Ofiara to 65-letni mężczyzna, który wyszedł na spacer z psem. 34-letni Dawid K. zadał swojej ofierze kilkadziesiąt ciosów nożem i uciekł. Wrocławska policja zatrzymała go półtorej godziny po zabójstwie na jednym z peronów Dworca Głównego PKP. Tuż po zabójstwie policja ostrzegła różne służby oraz taksówkarzy i kierowców MPK, że poszukuje 34-latka, który może się poruszać po mieście w zakrwawionym ubraniu. Reakcja na komunikat policji - jak powiedział PAP rzecznik policji Paweł Petrykowski - była niemal natychmiastowa. Zgłosił się kierowca MPK z informacją, że przed chwilą wiózł mężczyznę w zakrwawionym ubraniu i wysadził go w okolicach dworca PKP.