Komora składa się z trzech kontenerów. W jednym mieści się sterownia oraz przyrządy treningowe, na których strażacy rozpoczynają ćwiczenia. W kolejnych dwóch - połączonych wąskim przejściem - znajduje się labirynt przejść z różnego typu utrudnieniami. Jak powiedział st. kpt. Jerzy Ciężki z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu, w czasie treningu pomieszczania są zadymione nietoksycznym dymem, który ogranicza widoczność do ok. 10 cm. Ćwiczeniom towarzyszą zmieniające się światła i odgłosy pożaru. Istnieje też możliwość zwiększenia temperatury wewnątrz kontenerów do ok. 50-60 st. C. - Zanim strażak przystąpi do treningu, musi zostać zbadany przez lekarza i mieć zaliczone testy sprawnościowe. W pierwszym kontenerze wykonuje dodatkowe ćwiczenia, również w aparacie tlenowym i dopiero wtedy w pełnym wyposażeniu może przejść do zadymionej komory - tłumaczył Ciężki. Mł. bryg. Tomasz Tomczak dodał, że wcześniejsze zmęczenie przygotowuje strażaków do skrajnych sytuacji, ale sam trening jest całkowicie bezpieczny i odbywa się pod nadzorem lekarza lub ratownika medycznego. - Osoba sterująca widzi strażaków w komorze dzięki kamerom przemysłowym i termowizyjnym, słyszy ich i może im wydawać polecenia głosowe. W przypadku sygnalizowania przez strażaka zagrożenia następuje awaryjne przerwanie ćwiczeń, oddymianie komory i ewakuacja - mówił Tomczak. Komora będzie przewożona do największych jednostek straży na terenie całego woj. dolnośląskiego. Jej całkowity koszt to blisko 740 tys. zł, z czego 640 tys. zł pochodziło z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.