- Mój syn urodził się zdrowy, a po paru dniach w domu okazało się, że choruje na skórną odmianę gronkowca - mówi Anna Mocydlarz - Popielarz, mama dwutygodniowego Franciszka. - Bardzo się boję o synka. Wszystko wskazuje na to, że został zakażony w szpitalu. Na buzi i na szyi miał pęcherze ropne. Na szczęście już się goją. Dzieci rodziły się na oddziale położniczym między 3 a 7 maja. Na oddział dziecięcy trafiły z ropiejącymi owrzodzeniami wokół ust i nosków. Teraz poddawane są terapii antybiotykowej. Na szczęście, dzieci zaatakowała łagodniejsza postać gronkowca. - Byłam zadowolona z opieki na oddziale położniczym, nie zauważyłam, aby było brudno, choć pacjentki nie widzą jak na przykład sterylizowane są butelki, albo czy pielęgniarki myją ręce - mówi Anna Mocydlarz - Popielarz. Cały personel oddziału noworodkowego i położniczego poddano badaniu. Badania nie wykazały, że nosicielem bakterii jest któraś z pielęgniarek, czy lekarz. - Sprawdziliśmy wszystkie sprzęty, pościele, urządzenia do sterylizacji, butelki i smoczki, którymi karmione są maluchy - mówi Nikolaj Lambrinow, dyrektor ds. medycznych w SP ZOZ. - Źródła zakażenia nie ma na oddziałach. Bakteria przedostała się z zewnątrz. Mógł ją przynieść ktoś z personelu, osoby odwiedzające pacjentki lub któraś z rodzących kobiet. I faktycznie okazało się, że jedna z rodzących była nosicielką. Jednak wymazów sprawdzających, czy ktoś jest nosicielem, czy nie, nie wykonuje się standardowo przy przyjęciu na oddział. Na szczęście maluchy wracają do zdrowia, ale nie wykluczone, że nie wszystkie zarażone dzieci już zdiagnozowano. Okres inkubacji trwać może nawet dwa tygodnie . - Opieka na oddziale dziecięcym jest bardzo dobra - mówi mama Franciszka. - Zajęto się nami znakomicie. Lekarze twierdzą, że nic złego się już nie stanie i ja im wierzę. Ani oddział położniczy, ani noworodkowy nie zostaną zamknięte. - Ale ograniczamy ilość odwiedzin - mówi Nikolaj Lambrinow. - Zaostrzamy procedury dotyczące badania i pielęgnacji noworodków. Na pewno nie dopuszczę do tego, aby tak jak się to dotąd zdarzało, w odwiedziny do matek i dzieci przychodziły całe rodziny. Zakażenia szpitalne - nie tylko gronkowcem - zdarzają się bardzo często. Są jednym z najczęstszych przyczyn zgonów pacjentów w wyniku chociażby pooperacyjnych powikłań. Szacuje się, że nawet 30 procent ludzi to nosiciele gronkowca. Aby się ustrzec przed zakażeniami zazwyczaj wystarczy przestrzegać podstawowych zasad higieny. Jednak tych zasad muszą przestrzegać wszyscy. Ilona Parejko