Nowe fakty w sprawie nauczycielki w Szczodrem
Policja pod nadzorem prokuratury we Wrocławiu wszczęła dochodzenie w sprawie sytuacji w szkole w Szczodrem na Dolnym Śląsku. Pracująca od sześciu lat w szkole nauczycielka zaklejała 6-latkom usta, wyzywała dzieci. Po przesłuchaniach rodziców wychodzi na jaw, że kobieta nie pozwalała też maluchom korzystać z toalety.
Policjanci przesłuchali już kilkunastu rodziców i część nauczycieli szkoły podstawowej w miejscowości Szczodre. Ze wstępnych ustaleń wynika, że dzieci nie tylko były zastraszana i miały zaklejane buzie.
W zimie musiały siedzieć w klasie przy otwartych oknach. Często nie mogły wyjść z klasy do toalety i moczyły się na lekcjach.
Teraz przez co najmniej pół roku z uczniami szkoły będzie pracować grupa psychologów. W szkole już są organizowane spotkania dla rodziców. Można zapisywać się na indywidualne rozmowy.
Specjaliści nie zdradzają, jak będą wyglądały spotkania, dzięki którym dzieci mają zapomnieć o traumatycznych przeżyciach.
Rodzice dręczonych uczniów liczą na szybkie efekty. Boją się, że dzieci straciły rok nauki i są źle przygotowane do pójścia do pierwszej klasy.
Sprawa wyszła na jaw w poniedziałek, dzięki matce, która ukryła w plecaku syna dyktafon. - Mój syn codziennie budził się o trzeciej lub czwartej w nocy z płaczem i błaganiem, żeby nie szedł do szkoły. Postanowiłam działać, dlatego podłożyłam dyktafon - opowiadała matka 6-letniego Franka.
Na nagraniu, do którego dotarł reporter RMF FM Bartłomiej Paulus, słychać, jak nauczycielka mówi do dzieci: "Jeśli ktoś się odezwie niepytany, zalepiam buzię na cały dzień". Po chwili kobieta pyta dzieci, jakie słowo zaczyna się na literkę "I". W pewnym momencie podnosi głos i krzyczy: "Moja ciocia?! Proszę bardzo, zalepiam buzię. Zobaczymy, jak długo wytrzymasz". W tle słychać odgłos rwanej taśmy klejącej i słowa: "Kara to kara. Zamykaj buzię. Porządek musi być! Ktoś jeszcze chce się jeszcze odezwać?!".
Następnie nauczycielka - jak gdyby nigdy nic - kontynuuje lekcję. Po upływie 46 sekund wywołuje kolejne dziecko do zaklejenia ust. I znowu słychać odgłos rwanej taśmy klejącej. Padają słowa: "Mam dużo taśmy. Bez obaw. Może się zlituję i wam na śniadanie odlepię. Taśmy jest jeszcze całkiem sporo".
"Dlaczego dziewczynka na obrazku nie jest pokolorowana?" - pyta dzieci nauczycielka. Gdy dzieci próbują coś powiedzieć, nauczycielka krzyczy: "Nie każę się odzywać! Przestać stukać!". W pewnym momencie mówi: Na czas śniadania zdejmuję wam taśmy. Mam nadzieję, że nie będziecie już gadali w czasie, kiedy nie można gadać, czyli podczas śniadania. Bo niestety będę musiała zalepić wam buzie jeszcze raz - zapowiada.