Faktem jest, że w niedzielę po godzinie szóstej rano, dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Ząbkowicach Śląskich odebrał zgłoszenie od dyżurnego pogotowia ratunkowego o zgonie miesięcznego dziecka. - Pod nadzorem prokuratora zostały wykonane czynności. Obecnie prokuratura ząbkowicka prowadzi w tej sprawie śledztwo - mówi Paweł Adamowski z ząbkowickiej KPP. Tragedia ta mocno poruszyła mieszkańców Tarnowa. Wieś niewielka, więc wszyscy się znają. Znają też rodzinę, w której doszło do nieszczęścia. - Na tym osiedlu popegeerowskim mieszkają. To młodzi ludzie, ona ma może 23 lata, on trochę starszy, nie małżeństwo, ale są razem. Tam jest trójka dzieci, jeszcze dwóch chłopców, jeden 4 lata, a drugi ma 2 albo 3 latka - odpowiada cytowana na początku tarnowiczanka. - Dzieci są czyściutkie, zadbane aż do przesady. Problem w tym, że - tutaj zagadnięci przez nas tarnowiczanie są zgodni - w rodzinie tej od alkoholu nikt nie stroni, matka dzieci również. - Nie żeby wódkę, ale piwo. Wiele razy widywali, jak mężczyzna przychodził po alkohol do sklepu, również ze starszymi chłopcami. - Ale dzieciom też zawsze coś kupił, jakiegoś batonika czy cukierki - uściśla młoda kobieta. Jak informuje Izabela Lisowska, kierowniczka Ośrodka Pomocy Społecznej w Ząbkowicach Śląskich, rodzina ta korzysta z pomocy społecznej. Kobieta figuruje jako samotna matka, ojciec nie jest wymieniany. Potwierdza, że oprócz miesięcznego nieżyjącego chłopczyka, jest jeszcze dwóch chłopców w wieku 3 i 4 lata. Dzieci są zadbane, dobrze ubrane. Twierdzi, iż nigdy nie było żadnych sygnałów, że dzieciom w tym domu dzieje jest jakaś krzywda. W połowie zeszłego tygodnia prokurator Paweł Migacz przekazał nam, iż nie jest jeszcze znana przyczyna śmierci miesięcznego chłopczyka. W kręgu osób podejrzanych są jego matka i ojciec. Oboje zostali przesłuchani i zwolnieni. Faktem jest, iż w chwili przyjazdu policji na miejsce zdarzenia, oboje byli pod wpływem alkoholu i nie potrafili powiedzieć, co się stało. Obecnie trwają czynności wyjaśniające okoliczności śmierci dziecka.