Problemy w mieszkaniu przy ul. Moniuszki 30/1 pojawiły się około 7 lat temu. Na ścianach zaczął pojawiać się grzyb, a potem było już tylko gorzej. Początkowo problem występował wyłącznie w łazience, gdzie wymieniano rurę wodną między mieszkaniami. W kolejnych latach Miejski Zarząd Budynków jako główny zarządca, przeprowadził częściową wymianę tynków oraz ocieplenie ścian na korytarzu. Sprawa "niechcianego lokatora", który porastał coraz więcej powierzchni na ścianach nie została jednak rozwiązana. Dwa lata temu z kolei pojawił się kolejny problem, który był przysłowiowym gwoździem do trumny. Doszło do zapłonu w kominie na piętrach budynku. Przez ściany wydostawał się dym. Interweniowała straż pożarna.- Już trzykrotnie strażacy wydawali całkowity zakaz palenia w piecu z powodu nieszczelności komina. - dodaje poszkodowany. W tym samym czasie wspólnota mieszkaniowa wykonywała doraźne łatanie komina. Nie był to gruntowny remont, a jedynie uszczelnianie jego części. Ponad 430 zł miesięcznie kosztuje mieszkanie w zapleśnionym, śmierdzącym lokalu, w którym nawet rękawiczki i buty porasta zielono - czarna pleśń. - To skandal! Za co ja płacę regularnie czynsz! Pytam, za co? - mówi rozgoryczony lokator. Dziś grzyb porasta większość mieszkania, a nawet przedmioty pozostawione w przedpokoju i łazience. Nie bez znaczenia jest fakt, że Jerzy Kuta jest byłym górnikiem cierpiącym na chorobę zawodową. - Wycięto mi dwa płaty płuca, jestem inwalidą, który nie powinien mieszkać w zawilgoconych pomieszczeniach - mówi chory mężczyzna. Wnuk Kutów, posiada natomiast astmę oskrzelową, do której przyczyniły się złe warunki mieszkalne. Argumenty w sprawie można mnożyć. - Występujące zapleśnienie mieszkania, może być przyczyną chorób dróg oddechowych, a także występowania nowotworów. Większość zachorowań, z którymi miałem styczność spowodowana była właśnie występowaniem grzybów - stwierdza Jerzy Karyś ze Stowarzyszenia Mykologów Budownictwa we Wrocławiu. - Przy zwalczaniu grzybów konieczne są kompleksowe działania, których powodzenie wynosi najczęściej 100 proc. - dodaje specjalista. - Nasza sytuacja jest tragiczna, boję się o zdrowie nie tylko swoje, ale przede wszystkim najbliższych. Nie oczekuję od urzędników wybudowania mi pięknego domu z ogrodem, a jedynie zapewnienia godnych, podstawowych warunków do życia - opowiada pan Jan, który dodaje, że ze sprawą byłem już wszędzie i wysyłał pisma do różnych instytucji. Niestety nie przyniosło to żadnych rezultatów. - Ostatnią deską ratunku jest dla mnie zawiadomienie prokuratury o popełnieniu przestępstwa i narażanie nas na problemy zdrowotne - dodaje zdenerwowany mężczyzna. Druga strona jednak odpiera zarzuty o zaniedbaniach. - Zakres robót winien być wykonany przez Wspólnotę Mieszkaniową. Wspólnota na ten cel nie posiada środków finansowych. Wcześniej zaciągnęła bowiem kredyt na remont dachu - puentuje Ewa Frąckowiak, rzecznik Urzędu Miasta. - Na dniach zostanie przeprowadzony remont komina - zapewnia z kolei Wojciech Czerwiński, wiceprezes MZB. Czy na pewno te obietnice nie są kolejnymi pustymi słowami ze strony administracji? Marzena Michalec marzena@nww.pl