Lecące dachówki, rozpadające się mury i opadający tynk. Tak wyglądają zabytkowe, pochodzące z 1802 roku bloki. To ścisłe centrum miasta. Dookoła bawią się dzieci, które nie zdają sobie sprawy z zagrożenia jakie towarzyszy im tuż pod domem. Na budynkach od dobrych kilku lat widnieją tablice ostrzegawcze ''Budynek przeznaczony do rozbiórki. Wstęp wzbroniony, grozi zawaleniem''. Nie chodzi tu jednak o likwidację starych kamienic, a jedynie '' dobudówek'', które przez lata służyły jako komórki na węgiel i drzewo. - Na zaparkowany obok samochód pospadały dachówki. Na szczęście to był samochód, a nie człowiek - opowiada mieszkanka bloku nr 6. - Chyba musi dojść do tragedii, żeby w końcu zlikwidowano komórki. Mamy po dwie piwnice, i te stare dobudówki są nam naprawdę niepotrzebne - dodaje oburzona lokatorka. - Do komórek przy bloku numer dwa i cztery wchodzili pijacy, którzy znaleźli sobie tu przystanek i noclegownie - opowiada Stanisława Tomczak z "czwórki".- Z jednej strony mojego bloku, rozwalone doszczętnie komórki rozebrali wszyscy po trochę. Wzięli drewniane drzwi na opał, a mury jak stoją tak stoją - dodaje rozgoryczona Stanisława Tomczak. - Komórki teraz są pootwierane. Wejść do nich może każdy. A dachówki lecą. - Nieraz widziałam jak wchodzą do nich dzieci - relacjonuje Stanisława Tomczak. W bloku nr 6, mieszkańcy dopiero w ostatnim czasie stopniowo wykupują mieszkania. Całkowitym właścicielem budynku nr 4 jest natomiast gmina. Dlaczego więc przez tyle lat, wcale się tym nie interesowała? Odpowiedź Miejskiego Zarządu Budynków jest jednoznaczna. - Z uwagi na ograniczone środki finansowe priorytetem są remonty mieszkań, dachów i instalacji w zamieszkałych budynkach, a sprawy dotyczące komórek są co roku przekładane - tłumaczy Katarzyna Hromadiuk, kierownik działu organizacyjnego MZB. Po tym stwierdzeniu nie sposób zapytać, gdzie są te remonty? Na pewno nie w bloku nr 4. - Odkąd tu mieszkam, nic u mnie nie zrobiono - mówi Stanisława Tomczak. - Drzwi wejściowe i walące się schody, są tu odkąd sięgam pamięcią - dodaje starsza kobieta. Komórka kontra biurokracja - Komórki nie są wpisane do naszej ewidencji zabytków, ale stanowią całość architektoniczną budynków - stwierdza Barbara Nowak - Obelinda z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, delegatura w Wałbrzychu. Dwa lata temu, konserwator wezwał właścicieli budynków (gminę i wspólnotę mieszkaniową) do wykonania pełnej dokumentacji, która jest niezbędna do rozbiórki. Przez ten okres żadne dokumenty się nie pojawiły. - Jeśli stan tych komórek zagraża bezpieczeństwu, wydajemy pozwolenie na rozbiórkę. Wymagane są do tego odpowiednie dokumenty, które w przyszłości mogą pomóc w odbudowie - dodaje Barbara Nowak - Obelinda. - Do połowy września, wydane zostaną zaległe ekspertyzy dotyczące obiektów - zapewnia wiceprezes MZB, Wojciech Czerwiński. - Chcemy wspólnie ze wspólnotą usunąć za jednym razem wszystkie przybudówki - dodaje. - Mamy nadzieję, że sprawa komórek przy ulicy Wysockiego zostanie sfinalizowana w roku bieżącym - zapowiada Katarzyna Hromadiuk. Marzena Michalec marzena@nww.pl