Po godz. 22 we wtorek służby dostały zgłoszenie, że samochód, w którym znajdowali się ludzie, spadł z Nabrzeża Janówek wprost do Odry. Na miejscu zjawiło się kilka zastępów straży pożarnej, policja i WOPR. Jak donosi "Gazeta Wrocławska", grupa młodych osób urządziła sobie "zabawę" na oblodzonym placu przy nabrzeżu. Polegała ona na tzw. drifcie. W pewnym momencie niebezpieczna zabawa wymknęła się całkowicie spod kontroli i jedno z aut wpadło do rzeki. W samochodzie znajdowały się wówczas dwie osoby. Wrocław. Driftowali na oblodzonym placu. Bmw wpadło do rzeki Zanim na miejsce przybyły służby ratunkowe, chłopakowi i dziewczynie udało się wydostać z samochodu - zdołali wypchnąć tylną szybę. Niedługo później bmw zaczęło tonąć w Odrze. W miejscu, gdzie doszło do zdarzenia, rzeka ma głębokość około 10 metrów. Kierowca i pasażerka, będący obywatelami Ukrainy, nie doznali poważnych obrażeń i nie wymagali pomocy medyków. Po rozmowie ze świadkami, jak i poszkodowanymi służby potwierdziły, że wewnątrz auta nie było nikogo więcej. Strażacy nie podjęli się próby wyciągnięcia bmw z Odry. Nie wiadomo na razie, kiedy samochód zostanie wydobyty z rzeki. Niebezpieczna "zabawa" nad Odrą. Będą konsekwencje prawne Policja nie ukarała młodych osób mandatem, bo plac, na którym driftowano nie jest drogą publiczną. Uczestnicy zdarzenia nie unikną jednak konsekwencji. Zobacz: Trudne warunki pogodowe na Podhalu. Autobus zawisł nad poboczem Sprawa trafi do sądu, gdzie para odpowie za swoje nieodpowiedzialne zachowanie. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!