Marios urodził się w Grecji. - Miał żółtaczkę i trafił na badania, po których okazało się, że obie jego nerki są o wiele za małe niż być powinny - wspomina Renata Halvantzis. - Zamiast po pięć centymetrów, miały zaledwie po dwa. Wtedy jeszcze o przeszczepie nikt nie wspominał. Ciągłe badania, pilnowanie diety. Nerki pracowały, póki syn był maleńki. Chłopiec rósł, a jego nerki nie. W 1995 roku, Renata sprowadziła rodzinę do Polski. Im Marios był większy, tym większe miał problemy ze zdrowiem. Wtedy właśnie, po raz pierwszy poddano go dializie. - Dializy są straszne - mówi Renata. - To rozwiązanie na chwilę, nie na całe życie. Zaczęłam czytać o przeszczepach rodzinnych, rozmawiałam z lekarzami. Okazał się, że jest taka możliwość, aby któreś z rodziców oddało nerkę dla dziecka. Ojciec Mariosa, Nikolaos też chętnie poddał się wszystkim badaniom, ale okazało się, że to mama jest okazem zdrowia i lepiej pobrać nerkę od niej. Termin operacji wyznaczono na 25 kwietnia tego roku. Mama leżała w szpitalu Dzieciątka Jezus, syn w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. - O godzinie 14.30 lekarze zaczęli operację - mówi Renata. - Po godzinie 17 zaczęła pracować u Mariosa. Bez komplikacji. Chłopiec szybko odzyskiwał siły po przeszczepie, jego mama wręcz przeciwnie. W ranę wdała się infekcja, Renata musiała przejść kolejną operację. - To był koszmar, bardzo się bałam, ale drugi raz zrobiłabym to samo, bez zastanowienia - mówi mama, Renata. - Z jedną nerką można żyć, trzeba tylko bardziej dbać o siebie i pić trzy litry wody. Z tym jest najgorzej - śmieje się dzielna mama. A Marios z trzema nerkami? Czuje się znakomicie. Jego osobiste dwie małe nerki nie pracują. Te od mamy nazwał Dumborena i zamierza o nią dbać. - To prezent od mamy - mówi chłopiec. - Ciągle biorę leki, ale dobrze się czuję, mam mnóstwo siły, a wcześniej ciągle chciało mi się spać, byłem słaby. Marzenie Mariosa to zostać zawodowym piłkarzem. - Wiem, że osoby z jedną działającą nerką muszą zrezygnować z zawodowego uprawiania sportu. Przemysław Saleta też musiał, kiedy oddał nerkę córce - mówi Marios. - W szpitalu poradzono mi, abym rozmawiał z nową nerką, mówił do niej po imieniu - śmieje się Marios. - I rozmawiam z nią codziennie, aby się dobrze czuła. W Polsce rodzinne przeszczepy to wciąż rzadkość. Zaledwie 3 procent organów pochodzi od żywych dawców. W Niemczech ponad 30 procent, w Norwegii połowa. Autor: Ilona Parejko