Dr hab. Sławomir Porzucek i dr Monika Łój prowadzili badania w miejscu, pod którym rzekomo miał się znajdować wałbrzyski "złoty pociąg", a więc zaginiony skład ze skarbami z czasów II wojny światowej. Naukowcy, jak wyjaśniają w rozmowie z Grzegorzem Jasińskim z RMF FM, przeprowadzili trzy rodzaje badań: grawimetryczne, magnetyczne i georadarowe. Co z nich wynika? Podziemny tunel - być może, "złoty pociąg" - na pewno nie. - Zanim przystąpiliśmy do badań, przeprowadziliśmy teoretyczne analizy matematyczne, wiedzieliśmy, jaki kształt danej anomalii powinniśmy uzyskać, jaka powinna mieć amplitudę i jak powinien wyglądać rozkład całego pola fizycznego. Ponieważ w naszych wynikach nie udało nam się zaobserwować nic takiego, na tej podstawie możemy stwierdzić - i stwierdzamy - że niestety pociągu tam nie ma - mówi Monika Łój. - Nasz przyrząd, magnetometr pokazał, że nie ma tam pod spodem dużej ilości stali, dużej ilości żelaza - dodaje Sławomir Porzucek. Naukowcy z AGH twierdzą, że samozwańczy odkrywcy "złotego pociągu" wyciągnęli błędne wnioski ze swoich badań. - Jeśli chodzi o badania wykonane przez tych dwóch panów, czy też cały zespół związany z poszukiwaczami, to sama ich idea była słuszna, użyli właściwych metod. Nie wiemy natomiast nic o czułości konkretnych narzędzi, aparatury, którą stosowali i na temat metod przetwarzania zebranych przez nich danych. Wyniki prezentowane przez nich w internecie, czy środkach masowego przekazu wydawały nam się niepewne, te rysunki i wykresy wskazywały na to, że interpretacja, którą oni przeprowadzili, a dokładnie pomiar, opracowanie i interpretacja danych, których dokonali, doprowadziły ich do błędnych wyników - mówi Porzucek.