Bandyta sterroryzował pracownice przedmiotem przypominającym broń. Przestraszona obsługa wydała mu pieniądze. Na razie nie wiadomo jaka to była kwota, być może wyjaśni się to po przesłuchaniu pracownic placówki. To osiedlowa placówka, w których z reguły dużych pieniędzy się nie trzyma. Do napadu doszło niedługo po otwarciu banku. Po raz kolejny bandyci wybrali małą, słabo zabezpieczoną placówkę. W środku są tylko cztery stanowiska do obsługi klientów, brak ochrony, brak nawet naklejki na drzwiach o tym, czy obiekt jest strzeżony.