Na te pytania wciąż nie ma odpowiedzi. Nie wiadomo nawet, co Niemcy budowali pod koniec wojny we wnętrzach Gór Sowich. Dziś o projekcie "Riese" ("Olbrzym") wiadomo niewiele więcej niż 63 lata temu, w chwili zakończenia wojny. Wycofujący się z Sudetów Niemcy zadbali o to, aby nie pozostał żaden świadek wielkiej budowy we wnętrzach gór. Z listy przymusowego obozu pracy Gross Rosen skreślono w kwietniu 1945 r. 2 tys. więźniów. Wszystkich jednego dnia. Weszli do sztolni i już nie wyszli. Obozowe baraki opustoszały. Ślad zaginął też po niemieckich żołnierzach nadzorujących pracę więźniów. Zniknęli inżynierowie, architekci i naukowcy. Z terenu wielkiej budowy wyjechała tylko niewielka, doborowa jednostka SS. Tych oprawców też nigdy nie udało się odnaleźć. W Polsce pozostał tylko inż. Anthon Dol-muss, który wcześniej budował Wilczy Szaniec, a w kompleksie "Riese" był głównym energetykiem. Jakie zadanie wykonywał do 1953 roku? Dezinformował polskie władze co do zakresu i rozmiaru budowy czy był strażnikiem? A jeśli tak, to czego pilnował? Podziemne miasto O ogromie przedsięwzięcia świadczy fakt, że na kompleks Riese wydano 150 mln marek, a dzieło zaledwie rozpoczęto. Dla porównania, Wilczy Szaniec na Mazurach kosztował 36 mln marek. W Górach Sowich zużyto 257 tys. m sześciennych żelbetu, czyli więcej niż w tym samym czasie przeznaczono na budowę wszystkich cywilnych schronów na terenie Niemiec. Budowę "Olbrzyma" rozpoczęto 1 listopada 1943 r. Największy front robót stanowiła góra Włodarz, zamykająca od północy pasmo Gór Sowich. Dlaczego właśnie tu Niemcy postanowili stworzyć podziemne fortyfikacje, których przeznaczenia do dziś nie udało się odgadnąć? Sudety były wręcz idealnym miejscem, bo alianckie lotnictwo tam nie docierało, a lasy porastające szczelnie Góry Sowie stanowiły naturalny kamuflaż. W prekambryjskich wypiętrzeniach dawno już ustały wszelkie ruchy górotwórcze, co zapewniało stabilność górniczej budowli. Schron wydrążony w najtwardszych gnejsach, z których zbudowane są Góry Sowie, był całkowicie bezpieczny. Drążenie góry Włodarz rozpoczęto równocześnie z wielu kierunków. Współczesnych geodetów zaskakuje precyzja, z jaką wytyczono kierunki korytarzy. Miały się spotkać w jednym miejscu, pośrodku wnętrza góry.