W czwartek wrocławscy radni mają głosować nad zmianami w budżecie, dzięki którym piłkarski Śląsk Wrocław ma otrzymać pożyczkę w wysokości 20 mln zł. Klub już teraz jest finansową studnią bez dna, bo tylko od 2022 r. wyjął z miejskiej kasy 30 mln zł. Kwota ta nie obejmuje różnego rodzaju wsparcia miejskich spółek. Na pytanie Interii o konkretne kwoty urzędnicy opowiadają krótko: tajemnica handlowa. Tymczasem z ustaleń serwisu tuwroclaw.com wynika, że tylko od 2018 r. ZOO Wrocław wsparło piłkarską spółkę kwotą 4,6 mln zł. Śląsk Wrocław: 20 mln zł pożyczki z miejskiej kasy Autopoprawka do budżetu Wrocławia pojawiła się niespodziewanie, w środę rano. Zaledwie dzień wcześniej klub pozyskał Kennetha Zohore - duńskiego napastnika z przeszłością w Lidze Mistrzów i Premier League. Kilka lat temu West Bromwich Albion zapłaciło za niego 8,9 mln euro. Choć piłkarz we Wrocławiu będzie chciał przede wszystkim odbudować formę, jedno jest pewne - taki zawodnik nie będzie grał w jednej z najsłabszych drużyn polskiej ligi za czapkę gruszek. A trzeba też płacić zobowiązania piłkarzom, którzy już są w kadrze. To m.in. na ten cel - jak czytamy w urzędowych dokumentach - Śląsk chce pożyczyć od miasta 20 mln zł. Ledwie opadł kurz ostatniego sezonu PKO BP Ekstraklasy, a piłkarskie kluby już przygotowują się do następnego. W ostatnich rozgrywkach Śląsk Wrocław do ostatniej kolejki walczył o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Klub hojnie dotowany przez miasto utrzymywał przeciętnych piłkarzy, którzy nie potrafili zapewnić mu sukcesu sportowego. Choć w ekstraklasie udało się ostatecznie utrzymać. Co roku miasto, które jest właścicielem klubu, wpompowuje kilkanaście milionów złotych w piłkarski Śląsk Wrocław. Część mieszkańców od lat uważa, że takie działania to niegospodarność, a piłkarskie hobby ratusza nie przynosi wymiernych efektów, którym powinien być sukces sportowy. Śląsk jest tymczasem antyreklamą miasta, bo powoli staje się symbolem przepalonych pieniędzy podatników. Nie tylko Śląsk Wrocław, ale... Śląsk nie jest jedynym klubem piłkarskim w Polsce, który jest dotowany przez samorząd. Jest natomiast klubem, który od lokalnych władz dostaje najwięcej pieniędzy. Jak wskazuje raport Deloitte, od lat badający finansowanie polskiej piłki, 13 mln zł co roku na drużynę piłkarską to najwyższa dotacja samorządu w polskiej piłce nożnej. W odpowiedzi na pytania Interii wrocławski ratusz wyjaśnia, że w 2022 r. przeznaczono na funkcjonowanie klubu 13 mln zł, ale już w 2023 r. ma to być 17 mln zł. - W 2022 r. podwyższono kapitał o 13 mln złotych, natomiast w 2023 r. o 17 mln złotych. Z przeznaczeniem m.in. na zadania inwestycyjne takie jak działania związane z planowaną budową Wrocławskiego Centrum Sportu. To m.in. 11 boisk piłkarskich, ale też przestrzeń rekreacyjno-wypoczynkowa dla mieszkańców z kortami tenisowymi, boiskami do koszykówki, siatkówki, teqballa, sportowe place zabaw, siłownia zewnętrzna - wyjaśnia Interii Wojciech Koerber z wydziału komunikacji społecznej wrocławskiego urzędu. "Próba przemycenia pieniędzy na ostatnią chwilę" Teraz jeśli miejscy radni dadzą zielone światło, miasto przeleje kolejne miliony na konto piłkarskiej spółki. - W środę po godzinie 9 została wniesiona autopoprawka do uchwały zmieniającej budżet na 2023 r. Zgodnie z nią prezydent Jacek Sutryk proponuje pożyczyć z miejskich pieniędzy 20 mln zł Śląskowi Wrocław - mówi w rozmowie z Interią Piotr Uhle, miejski radny i przewodniczący kluby Nowa PL. Zdaniem samorządowca sposób, w jaki złożono autopoprawkę, jest zaskakujący. - Radni na zapoznanie się z dokumentem, przemyślenie sprawy i podjęcie decyzji mają raptem dobę. A przecież chodzi o miliony złotych publicznych pieniędzy. To jest taka próba przemycenia pieniędzy na ostatnią chwilę i postawienie radnych pod ścianą - wyjaśnia Uhle. Samorządowiec zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. W czerwcu zmienił się zarząd Śląska Wrocław. Stanowisko stracili Piotr Waśniewski i Wojciech Bochnak. Obwiązki prezesa klubu przejął Maciej Potocki, dotychczasowy przewodniczący rady nadzorczej. - Co w ciągu ostatnich kilku tygodni odkrył nowy prezes, że nagle z budżetu miasta trzeba pożyczyć miliony złotych? To pytanie jest zasadne, bo być może sytuacja finansowa Śląska jest dramatyczniejsza, niż może nam się wszystkim wydawać - mówi radny. Zdaniem radnego dyskusja może być zacięta, ale, jak ocenia samorządowiec, większość rady poprze dokument przygotowany przez prezydenta Wrocławia. - Jacek Sutryk może liczyć na poparcie 19 radnych. No chyba, że któryś się wyłamie, ale nic na razie na to nie wskazuje - opowiada Uhle. - Zgodnie z zapisami autopoprawki kwota pożyczki ma zostać zwrócona w czterech transzach do końca 2024 r. Miasto jednak chce sprzedać klub prywatnemu inwestorowi. Zgodnie z zapowiedzią chodzi o 80 proc. akcji. Klub według przeprowadzonej wyceny wart jest 8,5 mln zł. Który inwestor kupi akcje, wiedząc, że będzie trzeba oddać jeszcze 20 mln zł miastu? - zastanawia się radny Uhle. Prezydent Sutryk nie chciał rozmawiać O planowanej pożyczce chcieliśmy porozmawiać z prezydentem Jackiem Sutrykiem. Ten co prawda odebrał od nas telefon, ale za rozmowę podziękował. O komentarz do sprawy poprosiliśmy rzecznika prasowego klubu Jędrzeja Rybaka, który wyjaśnia, że pożyczka związana jest z "procesem prywatyzacji klubu". - Minione lata nie były, niestety, najlepsze dla WKS-u. Kiepskie wyniki drużyny i nie zawsze właściwe decyzje transferowe to mniejsze wpływy do budżetu klubu. To z kolei sprawiało, ze klub zaciągał zobowiązania, by zachować płynność. Teraz dochodzą jeszcze koszty związane z przystąpieniem do nowych rozgrywek. Dla nas ważny pozostaje tez społeczny aspekt działalności klubu. Szkolenie dzieci, drużyny ampfootballu i blindfootballu. O to musimy dbać jako przyszły, mniejszościowy udziałowiec - mówi Maciej Potocki, p.o. prezesa. Tymczasem władze miasta zamierzają sprzedać Śląsk. - Miasto zamierza sprzedać większościowy pakiet udziałów prywatnemu inwestorowi. Rzecz jasna, pod pewnymi warunkami, by transakcja była bezpieczna i zapewniała klubowi rozwój. Stąd też miasto pozostanie mniejszościowym udziałowcem klubu, a w przypadku niewywiązywania się z warunków umowy przez nowego właściciela zachowa prawo pierwokupu - wyjaśnia Wojciech Koerber z wydziału komunikacji społecznej wrocławskiego urzędu. Chcesz porozmawiać z autorami? Napisz: lukasz.szpyrka@firma.interia.pl; dawid.serafin@firma.interia.pl