Tymczasem do chwili aresztowania, jako policjanci, korzystali, z pewnym wyjątkiem, ze swobody i zostali wręcz awansowani. Czy komendant kłodzkich stróżów prawa nie okazał się zbyt wielkim łaskawcą wobec podwładnych? Przed półtora miesiącem, pisząc o zastosowaniu bezwzględnego aresztu wobec jednego z funkcjonariuszy oraz warunkowego wobec drugiego policjanta z radkowskiego komisariatu, komendanta powiatowego policji w Kłodzku Waldemara Ćmaka zapytaliśmy publicznie, dlaczego nie zastosował wobec obu przewidzianego Ustawą o policji zawieszenia w czynnościach na wskazany tam czas w związku prowadzonym śledztwem oraz dlaczego zignorowano sygnał o nadużyciach wobec zatrzymanego wniesiony skargą, którą później wycofano. Ponieważ komendant nam nie odpowiedział, zwróciliśmy się do rzecznika prasowego komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu. Młodszy aspirant Paweł Petrykowski pisze nam, iż "29 listopada 2007 r. komendant powiatowy policji w Kłodzku otrzymał z Prokuratury Rejonowej w Kłodzku pismo informujące o przedstawieniu zarzutów dwóm funkcjonariuszom z Posterunku w Radkowie. Na tej podstawie zawiesił ich niezwłocznie w czynnościach służbowych na półtora miesiąca, tj. na czas trwania postępowania prokuratorskiego. Ponieważ prokurator nie wnioskował o zawieszenie funkcjonariuszy w czynnościach służbowych, a także nie zastosował, ani nie wystąpił do sądu o zastosowanie wobec nich jakiegokolwiek środka zapobiegawczego, z uwagi na brak w danym momencie podstaw prawnych do przedłużenia zawieszenia, funkcjonariusze wrócili do służby. 10 kwietnia 2008 r. do tamtejszej Komendy Powiatowej wpłynęło pismo z prokuratury w Kłodzku, informujące o przedstawieniu funkcjonariuszom kolejnych zarzutów. Dotyczyły one zdarzeń zaistniałych jeszcze przed okresem pierwszego zawieszenia. W związku z powyższym komendant powiatowy policji w Kłodzku niezwłocznie, ponownie zawiesił wymienionych w czynnościach służbowych". Prokurator rejonowy w Kłodzku Anna Gałkowska stwierdza, że prokuratura rzeczywiście nie poinformowała komendanta o wszczęciu kolejnego postępowania przeciw obu policjantom, gdyż panowało przekonanie, iż zastosował on wobec nich dłuższy okres zawieszenia wobec skali wcześniej przedstawionych zarzutów. Uprawnienie to - zgodnie z Ustawą o policji - przysługuje wyłącznie jemu. - Dziwi fakt posługiwania się półtoramiesięcznym okresem zawieszenia na czas trwania postępowania, bowiem nigdzie nie określiliśmy, ile potrwają prowadzone czynności. Próba obarczenia prokuratury czymś, co było poza nią, jej kompetencją, jest nieporozumieniem - puentuje A. Gałkowska. Nie ukrywamy, że zastanawia nas ta komendancka łaskawość godząca, jakby nie patrzeć, w zasadę równości wobec prawa i podważająca zaufanie do policji. A to dlatego, że oskarżonym i zarazem podejrzanym stworzono pewną sytuację uprzywilejowaną. Czy przypadkiem nie zadziałano ze szkodą dla prowadzonego śledztwa? bwb PS. Drugie pytanie, dotyczące zignorowania sygnału o nieprawidłowościach w pracy policjantów, nadal pozostaje bez odpowiedzi.