Kasa Kliniki Diabetologii Akademii Medycznej już teraz świeci pustkami; na oddział przyjmowani są pacjenci tylko w razie zagrożenia życia. NFZ, który przyznał w tym roku tylko połowę ubiegłorocznych limitów nerwowo szuka dodatkowych pieniędzy. To, czy się znajdą okaże się dopiero pod koniec września. Do tego czasu pacjenci odsyłani są z kwitkiem, trudno więc się dziwić, że są oburzeni. Określam to jako powolną eutanazję - mówi jedna z pacjentek. Szef Kliniki Diabetologii Rajmund Adamiec mówi wprost - życie tych pacjentów jest zagrożone. Jeżeli tego chorego nie położymy w klinice, nie przeprowadzimy dokładnej diagnostyki i nie wprowadzimy optymalnego programu leczenia, to przyspieszamy rozwój powikłań naczyniowych choroby - mówi Adamiec. Pieniędzy powoli zaczyna brakować także w innych klinikach. Tak jest na przykład na hematologii czy położnictwie.