- Odbiór nie był najlepszy wśród pasażerów, więc w weekend zawiesiliśmy akcję - mówi Iwona Czarnacka, rzecznik MPK. - Nie chcieliśmy nikogo uszczęśliwiać na siłę. Celem było uprzyjemnienie podróży, więc liczne oznaki niezadowolenia zdecydowały o wycofaniu się z przedsięwzięcia. Rzeczywiście, fora komunikacyjne były pełne krytycznych głosów. - Ogólnie rano słuchałem tego co leciało w autobusie, ale większość młodych ludzi, zamiast słuchać nagrań, wyciągała słuchawki i słuchała swojej muzyki - pisze użytkownik komar. - Inni ludzie mieli miny, jakby cierpieli słuchając tej muzyki. Komentarze pod tekstem na portalu Wrocław24.net.były jeszcze bardziej bezwzględne. - W tramwaju jest zimno, głośno, błoto chlupie pod nogami, ja wciskam się w plecy jakiegoś obcego faceta i mam doceniać Chopina? Litości! - pisze Orlik. Niezadowoleni byli również kierowcy i motorniczy, którzy niejednokrotnie musieli wysłuchiwać narzekań pasażerów, domagających się wyłączenia lub przyciszenia muzyki. Tymczasem, prowadzący pojazdy nie mieli na to żadnego wpływu, bo urządzenia mogły być regulowany tylko w zajezdni. - Nie miałem nic przeciwko tej akcji, ale problem stanowiły głośniki zamontowane w tramwajach - mówi Tomasz Paszko, wrocławski motorniczy. - Są one dostosowane do wygłaszania komunikatów informacyjnych, a nie puszczania muzyki. Trwająca zaledwie trzy dni akcja była wspólnym przedsięwzięciem MPK i Filharmonii Wrocławskiej. Początkowo muzyka poważna miała "umilać" czas podróżnym przez tydzień. - Jeśli pomysł spodoba się naszym pasażerom przedłużymy akcję do dwóch, trzech tygodni - zapowiadał Witold Turzański, prezes Zarządu MPK. - Wszystko zależy od reakcji podróżnych. Zdajemy sobie sprawę, że obecnie wśród rozlicznych remontów, korków i zimy - trudno zachować spokój. Ale przecież muzyka łagodzi obyczaje. Protesty pasażerów dowiodły, że wrocławianie mają na ten temat inne zdanie. Autor: KT