Dla turysty jest to teren wręcz wymarzony: wokoło lasy, góry, przecinający to wszystko strumień, nad którym przed wiekami powstała osada, niewiele dziś zmieniona w swym kształcie. Ot, typowa wieś łańcuchowa. Przed laty upatrzyli ją sobie pomysłodawcy elektrowni szczytowo-pompowej, która najbardziej wkomponowywała im się właśnie w obszar Młotów z racji ich odpowiedniego dla potrzeb inwestycji skonfigurowania. Projektanci jeszcze na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia przekonywali, że miliardy włożone w to miejsce szybko się zwrócą. Osiemdziesięciometrowej wysokości tama, o długości ponad 200 metrów na szczycie, miała utworzyć zalew o blisko dwukilometrowej długości, z którego woda byłaby podawana do zbiornika umiejscowionego jakieś 250 m powyżej podstawowego lustra. Przy rządowym wsparciu ruszyły roboty, które ze względu na trudny teren, nie posuwały się wartko. W r. 1981 prace wstrzymano nie określając terminu ich wznowienia. - I taki stan trwa do teraz - mówi Teresa Szklanna z Młotów, mieszkająca w budynku znajdującym się akurat na terenie przyszłej tamy. - Przez trzydzieści lat niczego nie mogliśmy zrobić w naszym domu: ani go wyremontować, ani wykupić zajmowanego mieszkania. W "gminie" stale nam mówiono, że budowa elektrowni na pewno ruszy, więc nie ma sensu tracić pieniędzy na takie wydatki. I tak z roku na rok żyjemy w niepewności... W dolnej części wsi nie w sposób nie zauważyć wychodzącego ze wzgórza obszernego tunelu. To ujście jednego z czterech takich korytarzy wydrążonych przez górników w latach inwestowania. Trzy z nich miały spełniać funkcje derywacyjne (ciśnieniowe), zaś jeden - obiegową. To do nich wprowadziły się nietoperze zachęcone panującym bezruchem i wspaniałymi dla siebie warunkami środowiskowymi. - Na wyciągnięcie ręki mamy dziką zwierzynę, blisko jest na grzyby, maliny, jagody. Nie wyobrażam sobie stąd się wyprowadzać, w końcu tutaj się urodziłem, spędziłem najlepsze dla siebie lata - stwierdza Krzysztof Jaszewski. - Gdyby tylko pozwolono mi stać się właścicielem mieszkania, które zajmuję, na pewno stąd bym się nie ruszył. Mimo wielu niedogodności. Burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej Renata Surma jest coraz bardziej niż pewna, że energetyczna inwestycja jednak zostanie wznowiona: - W dobie pojawiających się niedostatków prądu, stawiania na energię odnawialną uruchomienie elektrowni w Młotach wydaje się bardziej niż realne. Przekonują co do tego częstsze wizyty w naszej gminie przedstawicieli Zespołu Elektrociepłowni Wrocławskich "Kongeneracja", która jest właścicielem tej zawieszonej budowy. Od nich słyszę, że ponowne wejście z pracami to tylko kwestia nieodległego już czasu. Jacek Wardaszko, rzecznik prasowy Kogeneracji SA zwraca uwagę, iż podstawową przesłanką do podjęcia decyzji o wznowieniu tej inwestycji jest odpowiednie jej uwzględnienie w krajowym systemie energetycznym. - Ponadto warunkiem opłacalności tej znacznej inwestycji są różnice w cenach energii w ciągu doby w okresie szczytowego zapotrzebowania i najmniejszego zużycia, bowiem elektrownia ta praktycznie służy do magazynowania energii, gdy jest ona tania i oddawania jej do systemu, gdy jest na nią wysokie zapotrzebowanie. Różnice te rosną wraz z ilością na przykład elektrowni wiatrowych przyłączonych do sieci. Na decyzję o inwestowaniu wpływ będą też miały potrzeby operatora systemu przesyłowego dotyczące stabilizacji i regulacji mocy biernej - argumentuje. Wśród innych efektów zaistnienia "Młotów" wymienia się m.in. oszczędności w zużyciu węgla dla potrzeb energetycznych, pobudzenie lokalnego rynku pracy, zwiększenie atrakcyjności inwestycyjnej gminy. Aby to wszystko osiągnąć, trzeba byłoby ponieść około 2 mld zł nakładów na dokończenie zadania. - Wcześniej trzeba byłoby się do niego odpowiednio przygotować - informuje J. Wardaszko dodając, że warunkiem koniecznym dla wyprowadzenia mocy elektrycznej z ESP Młoty jest wybudowanie ciągu liniowego 400 kV na trasie Dobrzeń - Świebodzice - Czarna z transformacją 400/220 kV w Świebodzicach. - Żyjemy ze świadomością, że prace mogą ruszyć. Staramy się więc szybciej rozwiązywać sprawy związane z inwestycją. Między innymi rozglądamy się za mieszkaniami dla rodzin z Młotów, których domy będą musiały zniknąć. Zaproponujemy im np. przeprowadzkę do Bystrzycy Kłodzkiej - zauważa burmistrz. - Mam deklarację Kongeneracji, iż pomoże nam w rozwiązaniu pewnych kwestii związanych z adaptacją jednego z budynków na mieszkania dla tej ludności. - Wiem, że taka elektrownia jest potrzebna. Ale serce mi się kraje na myśl, że będę stąd musiała odejść. Na pewno już nigdzie nie spotkam tego spokoju, wspaniałej zimy i lata, jak tutaj, w Młotach - puentuje pani Teresa. Bogusław Bieńkowski