Zdecydowana większość manifestantów to licealiści i studenci. Przynieśli ze sobą transparenty m.in. z napisami: "Stop przemocy w Tybecie", "Nie bądź obojętny", "Solidarni z Tybetem", "Berlin 1936 - Pekin 2008", czy "Giną ludzie - ginie kultura". Jak powiedział Tomasz Stefanicki, ze Stowarzyszenia Młody Wrocław, czwartkowa akcja miała za zadanie "uderzać w tych ludzi, którzy ograniczają prawa i wolności innych, czyli we władze chińskie". - Ale chodzi nam też o kształtowanie kultury społeczności lokalnej Wrocławia, pokazywanie że nie można być obojętnym wobec tego co dzieje się wokół - dodał Stefanicki. Pikieta rozpoczęła się na placu Solnym, skąd uczestnicy przeszli dookoła rynku, skandując hasła: "Ludzkie prawa - wspólna sprawa" i "Wolny Tybet tak jak Polska". Niemal każdy z uczestników na znak solidarności z Tybetem miał na sobie pomarańczowy element ubioru, wstążkę, kokardkę, albo pomarańczowy kwiat. Do manifestantów idących przez centrum miasta przyłączali się przechodnie, wiele osób chętnie brało też ulotki. - Słyszałem o manifestacji, ale nie wiedziałem że to dziś. Zauważyłem ją, więc się przyłączam, bo osobiście nie mam wielu okazji do zamanifestowania swojego poparcia dla Tybetu - powiedział jeden z uczestników akcji. Podczas akcji organizacja Amnesty International zbierała podpisy pod petycją ws. uwolnienia zatrzymanych za udział w manifestacjach mnichów tybetańskich. Na zakończenie marszu, pod zabytkowym pręgierzem na rynku, który także owinięty został pomarańczową tkaniną, zapalono kilkadziesiąt zniczy.