Swoje plany wiążą z dużymi ośrodkami akademickimi - zarówno te naukowe, jak i zawodowe. Nic dziwnego. W Wałbrzychu wybór kierunków studiów jest niewielki, a magisterkę zrobić można tylko z zarządzania. II LO w Wałbrzychu w tegorocznym rankingu Rzeczpospolitej zajęło bardzo wysokie 8 miejsce w Polsce. Wyprzedziło takie legendy, jak XIV LO im. Stanisława Staszica z Warszawy. Na dość wysokiej, 58 pozycji znalazło się też I LO. Co to oznacza? Mamy doskonałe szkoły średnie, które potrafią świetnie wykształcić naszą zdolną młodzież. Ale mamy też problem: Wałbrzych z przysłowiowego tortu nie uszczknie prawdopodobnie nawet wisienki. A to dlatego, że najlepsi z najlepszych już podróżują palcem po mapie Polski w poszukiwaniu miejsca dla siebie. Zostaną tu tylko ci, którym się nie powiedzie. Zagospodarować elitę Robert Wróbel, dyrektor "Dwójki" ma tego bolesną świadomość: - Najlepsi wyjadą na studia do Wrocławia i Warszawy i najczęściej tam już zostają. Od lat "bada" nastroje maturzystów, prosząc ich o napisanie rozprawki na temat tego, co musiałoby się zmienić w Wałbrzychu, by zechcieli tu zostać. Młodzi ludzie od lat najczęściej wymieniają wysoki poziom, jakość i różnorodność kierunków kształcenia, szanse na znalezienie dobrze płatnej pracy oraz powstanie podstawowej infrastruktury, zaplecza do życia w normalności - dobrych dróg, placów zabaw, aquaparku, czy multikina. Uczniowie II LO chcą się czuć bezpiecznie i komfortowo w czystym i zadbanym mieście. - Wiele razy zwracałem na to uwagę władzom miasta i powiatu. Mamy pewną elitę i trzeba ją zagospodarować. Wszystkim powinno nam na tym zależeć - mówi dyrektor Wróbel i podkreśla, że Wałbrzych ma wiele atutów i zmienia się na lepsze, ale wciąż w myśleniu młodych pokutują stereotypy. Marny wybór Nie da się ukryć. Wałbrzych nie jest ośrodkiem akademickim z prawdziwego zdarzenia. Jest prywatna WWSZiP, jedyna, gdzie można podjąć studia magisterskie, ale tylko na kierunku zarządzanie. Prymusi nie patrzą jednak nawet w jej stronę. Rzadko wybierają też dwie państwowe uczelnie filę Politechniki Wrocławskiej, czy PWSZ. Kanclerz tej ostatniej, Jan Zwierko przekonuje, że władze uczelni nie mają wsparcia władz miasta w staraniach o stworzenie tu studiów magisterskich. Twierdzi też, że młodzież ucieka nie tylko ze względu na szkoły wyższe. - Wałbrzych musi odzyskać pewien blask, bo jego wizualny odbiór, mimo że wiele już się zmieniło, wciąż nie jest najlepszy. Piotr Kruczkowski, prezydent miasta zapewnia, że rozwój Wałbrzycha jako "prężnego ośrodka akademickiego" jest dla niego bardzo ważny. - Prowadzę rozmowy z władzami uczelni, które mają swoją siedzibę w Wałbrzychu na temat umożliwienia wałbrzyszanom zdobycia tytułu magistra w rodzimym mieście. Ostatnią przeprowadziłem w miniony poniedziałek z prof. Więckiewiczem z Politechniki Wrocławskiej. Jest duża szansa, że przyniesie wymierne skutki - zdradza. Młodzi mają inne plany - We Wrocławiu, Warszawie, czy Krakowie można liczyć na ciekawszą i lepiej płatną pracę - przyznaje Tomek, który słynne II LO skończył kilka lat temu. Po skończeniu studiów w Łodzi otworzył własną firmę. Do Wałbrzycha wpada dwa lub trzy razy w roku. O powrocie w rodzinne strony nawet nie chce słyszeć. Ewa Gruszecka, tegoroczna maturzystka z tej samej szkoły, jest finalistką olimpiady filozoficznej. Ma wolny wstęp praktycznie na wszystkie rodzime uczelnie. Nawet gdyby przyszło jej do głowy studiować w rodzinnym mieście, nie ma tu kierunku, na który chce się wybrać - filozofii. Myśli o Wrocławiu, Warszawie albo Krakowie. W grę wchodzi też wyjazd na studia do Anglii. - Zależy mi przede wszystkim na wysokim poziomie kształcenia, a miejscowe uczelnie nie mogą się nim pochwalić - przyznaje Ewa. Dodaje też, że nie ma oporów przed powrotem do Wałbrzycha po studiach. Zastanawia się jednak: czy z wykształceniem filozoficznym, nawet najlepszym, i świetną znajomością angielskiego uda jej się znaleźć tu dobrą posadę? Magdalena Sośnicka-Dzwonek dzwonek@nww.pl