Najgorsze - jak mówią lokatorzy - jest to, że klatka schodowa i stropy wykonane są z drewna. Duży pożar oznaczałby doszczętne zniszczenie budynku. Mieszkańcy żalą się, że o całej sprawie wie policja, ale podpalacz wciąż z nimi mieszka. Próby eksmitowania niebezpiecznego sąsiada skończyły się niepowodzeniem. Według władz miasta będzie to możliwe dopiero na wiosnę, po upływie tzw. okresu ochronnego. Mieszkańcy kamienicy mówią, że ktoś zareaguje dopiero wtedy, gdy dojdzie do tragedii.