Mieszkańcy Wrocławia o agresywnym bezdomnym mówili już kilka lat temu. W jednym poście na Facebooku z 2019 roku użytkowniczka skarżyła się, że mężczyzna nachodzi kobiety i dzieci. "Wczoraj zaczepił mnie jak stałam z koleżanką i synkiem, chciał 2 zł" - czytamy. Gdy usłyszał odmowę, zaczął wyzywać swoją "ofiarę" i "mamrotać coś w swoim języku". Później miały pojawić się także groźby. Z relacji użytkowniczki wynikało też, że mężczyzna odszedł dopiero po wezwaniu na miejsce wsparcia. Wrocław. Mężczyzna z gnijącą ręką powrócił Ostatnio temat powrócił ze zdwojoną siłą. Wszystko przez coraz gorszy stan bezdomnego. Na jego ręce zrobiła się otwarta rana, która - nieleczona - zaczęła gnić. Teraz mężczyzna żąda pieniędzy od przypadkowo napotkanych przechodniów. Gdy ci odmawiają, grozi im swoją ręką. Mieszkańcy coraz bardziej boją się, że czymś się zarażą. "Ostatnio rzucił we mnie pieniędzmi jak stwierdził, że daję za mało" - napisała w zeszłym tygodniu mieszkanka. Kobieta podkreśliła, że żałuje, że w ogóle coś mu podarowała, ale "zaskoczył ją jego stan i nachalność". "Powiedział, że uderzy tą ręką jak będę znowu pytać czy może powinien iść do szpitala" - dodała. Ktoś inny natknął się na natarczywego bezdomnego pod koniec maja. "Zaczepił mnie jak siedziałem na ławce na rynku obok apteki. Twierdził, że potrzebuje 50 złotych na zakup bandażu... powiedziałem, że bandaż tu nic nie pomoże i musi pilnie do szpitala. Zdenerwował się bardzo. Potem widziałem, jak poleciał do apteki, wyszedł ze strzykawkami i poleciał w bramę" - dodał. Bezdomny odmawia pomocy Sprawę jako pierwsza opisała "Gazeta Wrocławska". Dziennikarzom udało się dowiedzieć, że w sprawie bezdomnego interweniowały już służby medyczne. Mężczyzna jest jednak pełnoletni i może sam decydować o swoim losie. Dlatego niemal zawsze odmawia pomocy. "Mieszkańcy czują się bezradni i sami próbują dowiedzieć się, co robić w takiej sytuacji. Sugerują ośrodek leczenia narkomanii lub fundację redukcji szkód, ale nie działają one w trybie przymusowego leczenia" - relacjonują. Ludzie obawiają się o swoje zdrowie. Jak wynika z relacji wrocławian, bezdomny często wchodzi do autobusów i wymusza pieniądze w trakcie jazdy. Bezradni pasażerowie zauważają, że nie sposób wtedy przed nim uciec. "Wszedł z bardzo opuchniętą, gnijącą ręką z otwartą raną w zakrwawionej białej bluzie. Czupryna, długi zarost, a z ręki cieknie ropny wysięk" - relacjonuje anonimowy uczestnik facebookowej grupy "Co tam na Nadodrzu?" "Dotykał, to jest przesunął ręką po barierkach i siedzeniach i wysiadł. W zamkniętym pomieszczeniu ciężko uciec" - czytamy we wpisie. Do podobnych sytuacji dochodzi też w innych środkach komunikacji miejskiej. Policja interweniuje w sprawie bezdomnego. Jest zawiadomienie Po tym, jak sprawę opisała "Gazeta Wrocławska", policja odniosła się do sprawy. W komunikacie przesłanym dziennikarzom oświadczyła, że funkcjonariusze w ostatnim czasie "kilkukrotnie interweniowali wobec mężczyzny". Choć większość interwencji kończyła się wezwaniem pogotowia lub zawiezieniem na SOR, postrach Wrocławia za każdym razem odmawiał pomocy. Z ostatnich informacji przekazanych "Gazecie Wrocławskiej" przez asp. Aleksandrę Freus z miejskiej policji wynika, że jeden z wrocławskich restauratorów złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. - Wstępnie zostało zakwalifikowane jako przestępstwo z art. 160 pa. 1 kk, który mówi o bezpośrednim narażaniu innych osób na utratę życia bądź zdrowia. Aktualnie trwają czynności zmierzające do zatrzymania mężczyzny. Głównie po to, aby mogli przebadać go biegli lekarze, którzy będą mogli zdecydować o możliwości skierowania go na przymusowe leczenie - przekazała policjantka.